wtorek, 16 lipca 2013

B.A.P - rozdział 5


W pierwszej kolejności chcę przeprosić za to, że dłuuuugooo nie było żadnej notki. Spowodowane jest to głównie tym, że mama zabrała mi kompa, a ja jestem skazana na tablet. Z tego urządzenia nie jestem w stanie dodawać notek. Teraz korzystam z okazji, że są wakacje i do piętnastej mamy nie ma w domu. Jeszcze w tym tygodniu postaram się dodać szósty rozdział. Nie wiem, w jakich odstępach czasowych będę dodawać kolejne, ponieważ wiadomo, że są wakacje, a wakacje oznaczają dużo wyjazdów. W sierpniu wyjeżdżam na dwa tygodnie do Anglii, więc nie wiem, czy będę miała internet. Ale nie martwicie się. Póki jestem w domu, będę dodawać nowe rozdziały. 
Także tego... Zapraszam do czytania :)


Diru - Himchan
Ookami - Daehyun

Kiedy usłyszałem słowa Himchana siedziałem jak słup soli, nie dowierzając. Czy on naprawdę to powiedział? Nie wierzyłem w to, a tym bardziej nie miałem pojęcia jak zareagować, bo w końcu podobałem się Himchanowi, który podobał się mnie.

- Pewnie mam ci zejść z oczu, prawda? - powiedziałem. Westchnąłem, wytarłem łzę, która popłynęła mi po policzku, po czym wstałem i skierowałem się w stronę schodów.

Nie odzywałem się, ale kiedy wstał, wyciągnąłem rękę otwierając usta, żeby coś powiedzieć, ale nie mogłem. Nie zdążyłem go złapać, więc szybko wstałem i przytuliłem się mocno do jego pleców. Nie miałem zamiaru go teraz puszczać. To było jak sen.

On mnie... Ale... Byłem pewien, że mnie znienawidzi. On mnie przytulił. 
- Daehyun...

Ścisnąłem go mocniej. Musiałem się zastanowić nad tym co mu powiedzieć i postarać się wydusić jakieś słowo. Po chwili w końcu się odezwałem.
- Jestem taki szczęśliwy- szepnąłem i zamknąłem oczy.

- Dae... Co ty...? - byłem w szoku. Nie wiedziałem, co mam zrobić, co o tym myśleć. - Nie jesteś na mnie zły?

- Czemu mam być zły?- spytałem cicho- Skoro jestem szczęśliwy...- uśmiechnąłem się. Nadal nie wierzyłem, że to prawda, a może po prostu śniłem?

- Nie rozumiem... Jak to, jesteś szczęśliwy? - wydukałem. Nic nie rozumiałem. Dae jest szczęśliwy? To wszystko było dziwne.

- Nie rozumiesz?- spytałem- Też mi sie podobasz- wydukałem po chwili zawahania, bo w końcu też się tym denerwowałem. Miałem nadzieję tylko, że chłopak sobie ze mnie nie żartuje, ale po tym jak to powiedział i po tej łzie. Nie wyglądało na to.

- Na-Naprawdę? - nie mogłem w to uwierzyć. To było jak sen. Miałem wrażenie, że zaraz się obudzę. Ja mu się podobam… Mam ochotę skakać z radości. W końcu postanowiłem spojrzeć mu w twarz. Powoli odwróciłem się do niego.

Kiedy zaczął się odwracać, odtworzyłem oczy i na niego spojrzałem. Zdecydowanie nie kłamał, ale... Teraz jakoś ciężko było mi nie odwracać wzroku. Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało. 

Jestem taki szczęśliwy, choć nadal bałem się, że to tylko sen. Uśmiechnąłem się do niego i przytuliłem do siebie mocno. Chciałem go trzymać w swoich ramionach już zawsze. Po chwili delikatnie się od niego odsunąłem. Nachyliłem się i musnąłem jego wargi. W tym momencie nie liczyło się nic innego. Był tylko on.

Przytuliłem się do niego mocno, a kiedy mnie odsuwał zdziwiłem się. Kiedy musnął moje wargi zrobiło mi się gorąco na twarzy, a później w całym ciele. Przysunąłem się jeszcze bliżej i sam delikatnie musnąłem jego usta.

Trochę się zdziwiłem, kiedy oddał pocałunek. Po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło. Mogłem tak trwać do końca życia. W końcu byłem szczęśliwy.

Rękę przeniosłem ne jego szyję, powoli wplatając pace w jego ciemne, miękkie włosy. Tyle na to czekałem, chociaż nie sądziłem, że Himchan może czuć to co ja. To naprawdę był jeden ze szczęśliwszych dni w moim życiu.

Czułem, jak wplata palce w moje włosy. Przyciągnąłem go do siebie bliżej, pogłębiając pocałunek. Nie byłem w stanie opisać, co wtedy czułem. Normalnie dostałem skrzydeł. Jeżeli ktoś nam teraz przerwie, osobiście powyrywam nogi z dupy tej osobie.

Całowanie się z Himchanem było cudowne. To było całkowicie co innego, a jednakowo tak wspaniałego. Jedną dłoń zacisnąłem na jego koszulce, ponownie muskając jego wargi.

Nie chciałem przerywać tej pięknej chwili, ale brakowało mi już powietrza. Delikatnie odsunąłem się, ale nadal trzymałem go w ramionach. Czułem motyle w brzuchu.

Wtuliłem się niego mocno. Moją twarz musiał teraz pokrywać różowy rumieniec. Chciałem się go jak najszybciej pozbyć, ale teraz chciałem stać z Himchanem. Tak ładnie pachniał...

Objąłem go jeszcze mocniej. Chciałem być jak najbliżej. Był taki słodki, w dodatku jeszcze był cały czerwoniutki. 
- Ko-Kocham cię… - powiedziałem cichutko, ale byłem pewny, że to słyszał.

Rozszerzyłem oczy, po czym uśmiechnąłm się delikatnie, zaciskając dłonie na jego koszulce.
- Ja Ciebie też- powiedziałem jeszcze ciszej, niż on i zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. Nie lubiłem tego.

W tym momencie zbierało mi się na płacz. Radości rzecz jasna. To był chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Nigdy bym nie przypuszczał, że Daehyun czuje do mnie to samo, co ja do niego. 

Stałem tak, przytulając się z nim, a po chwili usłyszałem, że ktoś wchodzi do salonu, ale wolałem nie sprawdzać kto to. Mogłem się domyślić, że wcześniej czy póżniej ktoś tu wejdzie.

Słyszałem kroki. Nie bałem się, że ktoś nas przyłapie. Nie obchodziło mnie to. Odwróciłem głowę w stronę wejścia i ujrzałem JongUp’a i YoungJae. Zachciało mi się śmiać na widok ich bardzo inteligentnych min. To było bezcenne. 
- No co? - zapytałem, chichocząc.

Sam spojrzałem kto śmiał nam przerwać. Na początku patrzyłem na nich z pokerową twarzą, ale po chwili zacząłem się z nich śmiać. Wyglądali genialnie.

Teraz śmiałem się razem z Dae. 
- Na co się tak patrzycie? Zobaczyliście ducha czy jak?
- Nie, wy… ten no… - jąkał się Moon. To było przezabawne. 

- Co?- spytałem i zaśmiałem się. Usiadłem na kanapie, aby nie przypadkiem się nie przewrócić. 
- To... E... Okej...- powiedział YoungJae, a po chwili potrząsnął głową- Słodko wyglądaliście- powiedział.

Zaśmiałem się.
- Dzięki. Wy też - powiedziałem. Spojrzeli się na mnie, nie wiedząc o co mi chodzi. - Trzymacie się za ręce - oznajmiłem. Spojrzeli po sobie, momentalnie puszczając swoje dłonie. Obaj się zarumienili.

Dopiero teraz zauważyłem, że JongUp i YoungJae trzymają się za ręce. Zdziwiłem się. Czyżby kolejna parka? 
- YoungJae... Pogadamy wieczorem- zaśmiałem się. 
- O..okej...- odpowiedział i uśmiechnął się nerwowo cały czerwony.

Usiadłem obok Daehyuna i objąłem go ramieniem, przysuwając bliżej siebie. Czułem się spełniony. Po tak długim czasie... Nareszcie. 
YoungJae i Moon się ulotnili. Zawstydzili się trochę.

- To było dziwne..- przyznałem po jakimś czasie, uśmiechając się. Oparłem głowę o ramię chłopaka. Zdecydowanie musiałem porozmawiać z YoungJae i to nie tylko po to, aby wypytać o Jonga.

- No trochę bylo - uśmiechnąłem się. Po chwili ziewnąłem przeciągle. Wyjrzałem przez okno. Była zbyt ładna pogoda by siedzieć w domu. - Idziemy gdzieś? Nie chce mi się siedzieć w domu - wymamrotałem znudzony.

- Idziemy- powiedziałem i wstałem, łapiąc Himchana za rękę. Musiałem trochę powdychać świeżego powietrza, a do tego mogłem wyjść z Himchanem.

Zaśmiałem się i poszedłem za chłopakiem. Po drodze zarzuciłem jeszcze bluzę i obaj wyszliśmy. Słońce świeciło, ptaszki śpiewały, Daehyun trzymał mnie za rękę. Czy może być jeszcze lepiej?

- To gdzie idziemy?- spytałem rozglądając się dookoła. Była taka piękna pogoda, że, aż miałem ochotę biegać, skakać i śpiewać, chociaż to nie dziwne. W końcu byłem najgłośniejszy.

- A gdzie chciałbyś pójść? - zapytałem, bardziej ściskając jego dłoń, jakbym bał się, że mi ucieknie. Tego bym nie chciał.

- Może do parku?- spytałem, przyglądając się lecącym ptakom. Czasami miałem ochotę zamienić się z nimi ciałami. Uśmiechnąłem się i spojrzałem na Himchana.

- Jak sobie życzysz - powiedziałem i cmoknąłem go w czoło. Więc poszliśmy do parku. Naprawdę nie zapowiadało się, aby coś miało zepsuć tę pogodę. Chodziliśmy sobie powoli. Nagle poczułem coś mokrego na twarzy. Spojrzałem w niebo i dostrzegłem deszcz. Rozpadało się i to dość mocno. Trzymając blondyna, pobiegłem przed siebie, do małej altanki, by ochronić go przed deszczem. Momentalnie zrobiło się zimno.

Kiedy zaczął padać deszcz, zdziwiłem się. Chłodne krople powoli kapały mi na twarz. Biegłem za Himchanem i kiedy byliśmy już w schronieniu, zatrząsłem się z zimna i oplotłem ramionami.

Było mu zimno. Ponownie zdjąłem bluzę i otuliłem nią jego ciało, po czym przytuliłem go mocno do siebie. Nie pozwolę, żeby było mu zimno. Co to to nie! Najwyżej ja będę chory, co jest bardzo możliwe, skoro siedzę w krótkim rękawku.

- Będzie ci zimno...- powiedziałem, a po chwili wpadłem na pomysł. Zdjąłem z siebie bluzę. Założyłem znowu na chłopaka, zakładając mu też kaptur i przytuliłem się do niego wchodząc pod bluzą. Tak było o wiele lepiej.

- Nie będzie - powiedziałem, a po chwili poczułem na sobie swoją bluzę i przytulającego się blondyna. Heh, słodziak. Pocałowałem go w czubek głowy i rozkoszowałem się jego bliskością.

Ścisnąłem go mocniej, kiedy poczułem powiew wiatru. Podniosłem głowę i spojrzałem w jego piękne ciemne oczy. Kaptur zasłaniał trochę jego twarzy.

- Zimno? - zapytałem. Muszę przyznać, że sam zamarzałem. Dziwne to było, bo zwykle jest mi ciepło. Czułem jak kręci mnie w nosie. Odwróciłem głowę na bok, kichając.

- Cholera...- mruknąłem. Zastanowiłem się. 
"Może to pomoże?" pomyślałem i kiedy chłopak kichnął po chwili zawahania przysunąłem się i złączyłem nasze usta, od razu się czerwieniąc.

Od razu oddałem pocałunek. Było mi ciut cieplej, ale nadal zimno. Odsunąłem się na chwilę.
- Zarazisz się, Skarbie - powiedziałem i wtuliłem go w swoje ciało, żeby chociaż jemu było ciepło.

- Trudno...- mruknąłem i wtuliłem się. Deszcz powoli stawał się coraz rzadszy i po chwili przestal padać, ale nadal nie odsuwałem się od Himchana.

- Nie chcę żebyś był chory - powiedziałem z troską, tuląc go do siebie. Taa, sam już czuję się nie najlepiej. - Chodź już do domu - powiedziałem i obejmując chłopaka, skierowałem się do domu. Szliśmy kilka minut. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, zdjąłem buty i poszedłem się położyć. 

Wiedziałem, że Himchan nie jest w najlepszym stanie... Westchnąłem i kiedy weszliśmy do mieszkania od razu poszedłem do kuchni. Zrobiłem kawę i herbatę, bo nie wiedziałem, co Him będzie chciał i mu zaniosłem.

Nie miałem siły. Było mi cholernie zimno. Do mojego pokoju wszedł Dae z dwoma kubkami. W jednym była herbata a w drugim kawa. Usiadł obok mnie.
- Dziękuję.

- Mogłeś mi nie dawać tej bluzy - mruknąłem. W końcu zrobił to samo wczoraj i dzisiaj. Czułem się winny..

- Daj spokój. Nie mogę pozwolić, żeby było ci zimno - powiedziałem z usmiechem, lekko pokasłując. No to się załatwiłem.

- Przecież dałbym radę...- westchnąłem i spojrzałem na niego. Po chwili westchnąłem i położyłem się obok niego.

- Wolę być chory, niżeli Tobie miałoby być zimno - powiedziałem i bardziej opatuliłem się kołdrą. Przeżyję... chyba. Nie jest najgorzej. To tylko przeziębienie.

Przyglądałem się mu. Naprawdę sądziłem, że to moja wina, chociaż nie powinienem tak sądzić. Po jakimś czasie zamknąłem oczy, po prostu leżąc obok chłopaka.

Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę. Ten dzień był dość zwariowany. Nadal ciężko mi uwierzyć, że Dae mnie kocha. Rozmyślając tak, zamknąłem oczy i po prostu zasnąłem.

Po jakimś czasie otworzyłem oczy, a kiedy zobaczyłem, że Himchan śpi, uśmiechnąłem się i przysnąłem bliżej przytulając do niego. Po czym znowu zamknąłem oczy, a po jakimś czasie zasnąłem.

Obudziłem się koło 3 w nocy. Było mi cholernie zimno, ale czułem, ze moje ciało było gorące. Dopiero teraz spostrzegłem, że Daehyun się we mnie wtula. Chciałem się delikatnie spod niego wysunąć, ale chyba mi to nie wyszło, bo kaszel wstrząsnął moim ciałem. Chłopak się obudził.

Obudził mnie kaszel Himchana, przez który niemalże podskoczyłem.
- Może pójdę po jakieś leki?- spytałem zaspany, chcąc powoli wstać z łóżka.

- Nie, śpij. Ja się przejdę. Muszę jeszcze wziąć termometr. Chyba mam gorączkę - wymamrotałem. Nawet nie do końca wiedziałem, co ja wgl mówię. To przez tę chorobę.

- No dobrze...- powiedziałem zaspany- Tylko nigdzie nie wychodź hyung, bo bardziej się przeziębisz- wydukałem. Chciałem, żeby jak najszybciej wyzdrowiał.

- Skarbie, a gdzie mam wychodzić o 3 w nocy? - zaśmiałem się i poszedłem do kuchni. Wziąłem leki i termometr, po czym wróciłem do łóżka. Zmierzyłem temperaturę. Trzydzieści dziewięć, świetnie.

- Nie wiem...- wymamrotałem cicho i kiedy wyszedł skuliłem się i znowu zasnąłem. Chciałem wstać, aby sam dać chłopakowi jakieś lekarstwa.

Wziąłem leki i polożyłem się. Przytuliłem chłopaka i próbowałem zasnąć. Niestety... Nie wyszło mi to. Minęła jedna godzina, dwie, trzy, pięć, a ja nadal nie spałem. Zasnąłem dopiero koło siódmej.

Spałem w najlepsze i nawet nie wiem o której się obudziłem. Wiedziałem tylko, że Himchan leży obok mnie i mnie obejmuje. Poruszyłem się i podniosłem głowę patrząc na niego zaspanymi oczami.

Czułem, że ktoś na mnie patrzy. Ale bylem zbyt zmęczony, żeby otwierać oczy. Nie spałem, tylko leżałem. Przesunąłem się bliżej Dae i przytuliłem się jeszcze bardziej. Był taki cieplusi, a mi było tak zimno.

Podniosłem rękę i delikatnie przejechałem palcem po twarzy Himchana. Nie chciałem go budzić, a przynajmniej miałem nadzieję, że spał. Uśmiechnąłem się delikatnie i odgarnąłem mu włosy z twarzy. Był gorący, chyba naprawdę miał gorączkę.

Jego dotyk był taki delikatny i subtelny. Mruknąłem, gdy poczułem lekkie łaskotki. Wtuliłem twarz w jego bok i leżałem dalej.

Palce wplotłem w jego włosy, delikatnie je przeczesując i masując skórę jego głowy. Teraz najważniejsze było, aby wyzdrowiał. Nie chciałem go budzić. Sen mu się należał.

Przyjemnie mi się tak leżało, ale ból głowy mi w tym przeszkadzał. Otworzyłem oczy i spojrzałem na blondyna. Miał taki zatroskany wyraz twarzy.

- Przepraszam… Obudziłem cię...- powiedziałem, przestając głaskać go po głowie. Oblizałem usta i powoli zacząłem odsuwać rękę.

- W porządku. Nie spałem. Lubię twój dotyk - powiedziałem, przymykając oczy. - Nie śpię już chyba od godziny.

- Serio? - spytałem i zdziwiłem się - Hyung, może coś ci przynieść? Coś do jedzenia, picia, jakieś leki?- spytałem zmartwiony przyglądając się mu. Nie wiedziałem czy jest zaspany, czy przeziębienie spowodowało zaciemnienie pod oczami.

- Herbatę z cytryną, jeżeli możesz - ta choroba na mnie działa. Przecież ja nie piję herbaty. W ogóle! Coraz gorzej ze mną. Cieszę się, że go mam. Jest taki kochany. - Dziękuję, że się tak mną opiekujesz - powiedziałem z uśmiechem. 

- Nie ma za co- powiedziałem wstając i kierując się w stronę kuchni. Może wszedłbym do niej normalnie, gdyby nie to, ze w salonie zauważyłem Jongupa, który oglądał coś z YoungJae. O tej porze?! Chociaż, która właściwie była godzina? Wzruszyłem ramionami i wszedłem do kuchni robiąc herbatę. W naszym dormie ostatnio działy się naprawdę dziwne rzeczy. Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem z herbata do hyunga, biorąc tez jakieś ciastka.

Po paru minutach chłopak wrócił do pokoju. 
- Dziękuję - powiedziałem i wziąłem od niego kubek z naparem. Wziąłem łyk i rozkoszowałem się przyjemnym ciepłem rozchodzącym się po moim ciele.

- Jongup i YongJae znowu siedzieli razem - powiedziałem z uśmiechem i usiadłem obok hyunga. Zastanawiało mnie co jest z ta dwójka. Miałem porozmawiać z YoungJae, ale zasnąłem u Himchana.

- Myślisz, że są razem? - wychrypiałem. Cholernie bolało mnie gardło. Ale to co było między JongUp’em a YoungJae, było zastanawiające. Tylko zachowują się, jakby chcieli to ukryć.

- Nie wiem... Nie mam pojęcia- westchnąłem - Mogłem Ci tu miodu dolać- powiedziałem pokazując na herbatę. Strasznie się rozchorował, a ja niewiele mogłem zrobić - Może poproszę Yongguka, żeby zabrał cię do lekarza?

- Może to dobry pomysł - wymamrotałem. Powinienem jechać do lekarza. Niech mi da jakiś antybiotyk i będzie spokój. - Zapytasz go?

- Okej- powiedziałem i wstałem kierując się do wyjścia. Poszedłem szukać Banga. Przez chwilę zastanawiałem się czy widział jak spałem razem z Himchanem, ale chyba musiał, przecież miał z nim pokój... Przełknąłem ślinę i znalazłem chłopaka w salonie. 
- Bang, mam pytanie?


2 komentarze:

  1. PO PIERWSZE: ZABIJĘ WAS ZA TO, ŻE TAK DŁUGO NIE BYŁO NIC NOWEGO! ZNAJDĘ, UKATRUPIĘ, ZAKOPIĘ, ODKOPIĘ, WSKRZESZĘ I KAŻĘ WRZUCIĆ DALSZĄ CZĘŚĆ!!

    Okej, uspokoiłam się.

    A rozdział straaaaaaaaaaaaaaaaasznie słodki <3 I jak zwykle chcę dalej i dalej, i dalej, i dalej :3 Biedny Himchan się rozchorował, ale ma cudowną opiekę ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Omnomnomnomnomnomno Umieram na cukrzycę wręcz <3 <3 <3
    Boniu, biedy Himmie się pochorował ;x Mam nadzieję, że Daeś się nie zarazi... Idę czytać dalej ;3

    OdpowiedzUsuń