poniedziałek, 28 lipca 2014

B.A.P - rozdział 8

O Jezusieńku... Dawno mnie tu nie było O.O Przyznam się, że trochę zapomniałam o tym blogu, a opowiadanie się zgubiło w odmętach pendrive'a. No, wróciłam z rozdziałem! Szczerze mówiąc, nie jestem z niego zadowolona, bo pisałam je z Ookami bardzo dawno. Mój styl pisania trochę się zmienił, poprawił. Szkoda tylko, że kontakt z Ookami trochę mi się urwał i nie piszemy już razem opowiadań. Mam nadzieję, że to się zmieni i wrócimy do pisania. Moje aktualne opowiadania, które piszę z Toshi, można znaleźć tutaj ----> klik

A teraz nie przynudzam i zapraszam na 8 rozdział :D
Za wszystkie błędy, w niektórych miejscach brak polskich znaków, przepraszam.
Ktoś to w ogóle będzie jeszcze czytał? ;;

Himchan, Youngjae - Diru
Daehyun, JongUp - Ookami


- Ty też przeciwko mnie?- spytałem Himchana. Wszyscy patrzyli się na mnie. No cudnie.
- Pokaż nam dominację nad Dae- powiedział z uśmiechem YoungJae.
- Co kurwa?! Ja ci zaraz dam dominację!- powiedziałem krzycząc i wyrywając się, ale Jongup pomógł mu mnie utrzymać- Albo i nie...


Zaśmiałem się pod nosem i podszedłem do chłopaka. Położyłem dłoń na jego policzku i delikatnie go pocałowałem.
- Nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi - powiedziałem wracając do picia kawy.


Niby się uspokoiłem, ale po chwili usłyszałem głosy chłopaków. JongUp i YoungJae w końcu mnie puścił, a ja przetarłem twarz ręką.

- Już przestańcie mu dogryzać - powiedziałem, robiąc sobie jedzenie. Chociaż muszę przyznać, że słodki jest, jak się denerwuje.

- Walcie się...- mruknąłem pod nosem co poskutkowało tylko śmiechem wszystkich. Naburmuszony wyjąłem z lodówki swój sernik i usiadłem przy stole.

Podszedłem do niego od tyłu, „uwieszając” się na nim.
- Ja też mam się walić? - zapytałem z udawanym smutkiem.


- Nie, Ty nie...- mruknąłem, wkładając kolejny kawałek ciasta do buzi. Musiałem się czymś zapchać.

Zaśmiałem się i cmoknąłem go w ten zapchany ciastem policzek. Po chwili sam jadłem. Po śniadaniu poszedłem się w końcu ubrać.

Jadłem sernik, nie zwracając uwagi na innych. Byłem na nich zły. Kiedy zjadłem nadal siedziałem na swoim miejscu, zastanawiając się co ja bym mógł zrobić, żeby ich zawstydzić.

Ubrałem się i zszedłem na dół. Zemszczę się za te ich dogryzanie. Tylko jeszcze nie bardzo wiem, co zrobić.

Wstałem od stołu i po prostu wyszedłem z kuchni, wpadając na Himchana. Zaśmiałem się i złapałem go za rękę, odciągając.
- Mam ich dość- mruknąłem.


- Ja też - powiedziałem, obejmując go i idąc z nim z powrotem na górę. - Skarbie... Co powiesz na zemstę?
- O tak - powiedziałem uśmiechając się wrednie - Masz jakiś pomysł?- spytałem.

- Aktualnie nie, ale coś się wymyśli. Prędzej czy później im się dostanie - powiedziałem.

- Widziałeś ostatnio Yoo i Moona? Dziwnie się zachowują- powiedziałem z uśmiechem- Co Ty na to, żeby jakoś im dogryźć?- zaśmiałem się- Lub... Zeswatać- pokazałem język.

Zaśmiałem się, podchodząc do niego.
- Robisz się coraz bardziej niegrzeczny - powiedziałem, po czym pocałowałem go namiętnie.


- Wkurzają mn...- nie zdążyłem skończyć. Oddałem pocałunek, przysuwając się do niego. Znowu mogłem poczuć te miękkie, uzależniające usta.
Po chwili oderwałem się od niego.

- Jak chcesz ich zeswatać? Jakiś konkretny pomysł?


- Nie mam pomysłu- westchnąłem i podrapałem sę po głowie- A może tak... Wkręcić to też Banga i Zelo... Powiedzieć, że menadżer kazał nam wszystkim iść do... Hm... Wymysli się gdzie, a tak na prawdę przyjdą tam sami. Hm... Chyba, że masz coś lepszego- zaśmiałem się.

- To się jeszcze pomyśli - powiedziałem z uśmiechem i ponownie przywarłem do jego warg. Kurde, miałem na niego wielką ochotę, ale musiałem się powstrzymać. Robiliśmy to wczoraj, a on był jeszcze obolały.

Ponownie mruknąłem i tym razem wplotłem palce w jego włosy przyciągając go bliżej. O nie, nie zamierzałem go puszczać! Miałem zamiar długo się z nim całować.

Oho, chyba nie ma zamiaru mnie puścić. Nie widzę problemu. Przysunąłem go bliżej siebie, wkładając dłonie w tylne kieszenie jego spodni.

Kolejne uczucie ciepła przeszło po moim ciele. Drugą rękę trzymałem na jego plecach, delikatnie je gładząc. Oddawałem pocałunki z zapałem.

Naprawdę zaraz nie wytrzymam i się na niego rzucę. Tak cholernie mnie pociąga. Zrobiłem parę kroków w przód i przyparłem go do ściany.

Oblizałem jego wargi zachęcając do głębszego pocałunku. Ręce przeniosłem na jego szyję.

Pogłębiłem pocałunek, bawiąc się jego językiem. Ścisnąłem lekko jego pośladki, zaczynając je masować.

Mruknąłem cicho w jego usta. Podobała mi się ta zabawa. Starałem się oddawać pocałunki jak najlepiej, a przy okazji oplotłem go jedną nogą.

Robiło mi się ciasno w spodniach. Będę miał problem. Po chwili zjechałem na szyję, zostawiając na niej dużą malinkę.

Chyba będę musiał cały czas nosić szalik"- pomyślałem i uśmiechnąłem się.
- Moje pomidory! JongUp jak mogłeś! Zbieraj je z podłogi i myj! Moje biedne pomidorki!- usłyszałem głos Zelo i cała romantyczna atmosfera odfrunęła. Zacząłem się głośno śmiać.
- Czy każdy w tym domu ma obsesję na punkcie jakiegoś jedzenia?- spytałem Himchana.


- To chyba u nas rodzinne - powiedziałem. - Zaraz wrócę - wyszeptałem i udałem się do łazienki. Muszę to załatwić.
Westchnąłem i usiadłem na łóżku. Tu było zdecydowanie nienormalnie. Ludzie z zewnątrz by się zdziwili.

Wszedłem do łazienki, zamykając drzwi na klucz. Zsunąłem spodnie razem z bokserkami, biorąc członka w dłoń. Zacząłem równomiernie nią poruszać. Kurde… Żeby całowanie mogło tak podniecić człowieka.

Przeciągnąłem się i położyłem na łóżku. Uśmiechnąłem się szeroko sam do siebie. Mimo, iż nadal byłem obolały nie przejmowałem się tym. Patrzyłem w sufit szczerząc się jak głupi do sera. Chyba byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Zakryłem drugą ręką usta, żeby nikt mnie nie słyszał. Poruszałem ręką coraz szybciej. Bylo mi tak dobrze.


Zastanawiałem się co Himchan robi, ale nie chciało mi się wstać. Przekręciłem się na brzuch i ułożyłem się wygodniej, wzdychając.


Coraz trudniej było mi powstrzymywać jęki. Wykonałem jeszcze kilka szybkich ruchów i w końcu doszedłem. Wziąłem chusteczkę i wytarłem członka. Podszedłem do umywalki i umyłem ręce. Ogarnąłem się, po czym wróciłem do Dae.

Leżałem wpatrując się w jeden punkt. Powoli zaczynało mi się nudzić, a chwilę później usłyszałem, jak ktoś wchodzi do pokoju. Od razu spojrzałem w stronę drzwi.


Wszedłem do pokoju, kładąc się obok chłopaka i przytulając go do siebie.
- Na całej podłodze leżą pomidory.


- Wyobraziłem sobie bulwers Zelo- zaśmiałem się- Mam nadzieję, że żadnego nie zdeptałeś, bo byłoby grzej, niż u mnie z sernikiem- pokazałem mu język.

- Na szczęście nie - uśmiechnąłem się. - Jemu po pomidorki nie będę chodził. Za to tobie po serniczek w każdej chwili - powiedziałem, cmokając go w nos.


- Po pomidorki, będzie mu Bang zapieprzał- zaśmiałem się- Aż mam ochotę na sernik, ale... Przed chwilą jadłem- oblizałem usta.

- Haha, uzależniłeś się - powiedziałem. - Też jestem uzależniony - wyszeptałem, zamykając oczy.

- Sernik to nic w porównaniu z toba- mruknąłem i wtuliłem się w niego. Tak zachowywałem się jak typowo uległy chłopczyk, ale trudno.


- Moje małe uke - wyszeptałem i zaśmiałem się pod nosem. Coś czuję, ze za to oberwę.


- Spadaj- zaśmiałem się i szturchnąłem go lekko. Po czym znowu się do niego przytuliłem, głaszcząc go po głowie.

Nagle usłyszałem pukanie do drzwi, po czym do środka wszedł YoungJae. Przynajmniej jeden potrafi pukać.

Nawet nie spojrzałem kto wchodzi. Po prostu leżałem wtulony w Himchana. Teraz tylko to się liczyło.

Chłopak tylko wziął pare rzeczy i wyszedł z pokoju. Leżałem tak jeszcze przez chwilę, po czym zasnąłem.

Kiedy zauważyłem, że zasnął, przeczesywałem jego włosy i wodziłem palcami po jego twarzy. Wyglądał tak pięknie.


Czułem tylko jak mnie głaszcze, ale nadal spałem spokojnie. Nie wiem, po czym byłem taki zmęczony.

Przejechałem palcami po jego wargach, a następnie policzku. Uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy przytulając się do niego.
 
Jego dotyk był taki uspokajający. Przez sen przytuliłem go do siebie mocno, jakbym trzymał pluszowego misia.


Uśmiechnąłem się i spróbowałem zasnąć. Po dłuższym czasie mi się to udało. Przytulałem go do siebie.

Nawet nie wiem, jak długo spałem. Kilka godzin na pewno. Odwróciłem głowę w bok, spoglądając na Dae. Spał, wtulając się w mój bok. Wyglądał tak słodko. Pocałowałem go delikatnie w czoło i zacząłem przeczesywać jego włosy.


Poczułem jakiś dotyk. Otworzyłem oczy i zauważyłem Himchana. Spojrzałem na niego zaspanymi oczami i uśmiechnąłem się.

- Oj, przepraszam. Śpij sobie, Skarbie - powiedziałem, dając mu kolejnego całusa. Nadal głaskałem go po głowie.

- Nie chcę już spać- powiedziałem zamykając oczy i bardziej się w niego wtulając. Palcami gładziłem jego plecy i wdychałem jego zapach. Nie miałem teraz ochoty na nic. Chciałem tylko leżeć.

Przytuliłem go mocno do siebie, głaszcząc po głowie.
- Kocham Cię - wyszeptałem.


- Ja Ciebie też- wyszeptałem. Mógłbym tak siedzieć z nim cały dzień. Byłoby najlepiej.

Myślałem teraz, co ja bym bez niego zrobił. Kochałem go ponad życie. Nagle przed oczami pojawił mi się obraz JongUp'a i YoungJae. Jakby się na nich zemścić?


Zacząłem wspominać dzień kiedy pierwszy raz się pocałowaliśmy. Tak po prostu... Nie wiem dlaczego. Uśmiechnąłem się i przejechałem nosem po jego szyi.


- Skarbie... - zacząłem. - Od kiedy coś do mnie czujesz? - zapytałem. Nie wiem, czemu chciałem wiedzieć. Tak po prostu.


- Już całkiem sporo- mruknąłem dopiero teraz zastanawiając się nad tym. Ile to już było...? Nawet nie liczyłem. Miesiąc? Dwa? Trzy?

Uśmiechnąłem się. Lepiej być nie mogło. Sam poczułem coś do Daehyuna na samym początku. Od razu mi się spodobał.


- Który dzisiaj mamy?- spytałem. Przez te kilka dni kompletnie straciłem poczucie czasu.

- Nie mam pojęcia - powiedziałem. Skłamałem. Za trzy dni Twoje urodziny, Kochanie. Kurde, chyba muszę wyruszyć na poszukiwanie prezentu. 


Już nie pytałem który miesiąc, żeby nie zrobić z siebie totalnego idioty. Uśmiechnąlem się i wtuliłem się w niego bardziej.
- Niedługo chyba trzeba wstawać...- mruknąłem.


- Nic nie trzeba - powiedziałem i obejmując go mocniej. Nie chciało mi się wstawać. Nawet nie wiedziałbym, co robić. - Chyba, że masz jakieś ciekawe zajęcie dla nas.

- Coś proponujesz?- zaśmiałem się i spojrzałem na niego. Na prawdę był przystojny. Ja to miałem szczęście.

- No właśnie nie mam pomysłu - powiedziałem. Musiałem wymyślić, jak pozbyć się go z domu, żeby pogadać z chłopakami.


- Mhm - mruknąłem tylko i przekręciłem się na plecy. Patrzenie na sufit było bardzo ciekawe, ale miałem ochotę coś porobić.

Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Daehyun zerwał się szukając urządzenia po całym pokoju. W końcu je znalazł odbierając połączenie. Minęło parę minut, gdy skończył rozmawiać.
- Kto to był?


- Kolega- powiedziałem, siadając na łóżku- chce wyjść na kawę...- burknąłem- Nie chce mi się iść- zastanawiało mnie czemu chłopak zadzwonił tak nagle.

- Idź, pewnie dawno się z nim nie widziałeś - uśmiechnąłem się. Idź, idź, ja się zajmę sobą. Muszę go przekonać do tego wyjścia.

- Nie chce mi się- mruknąłem ponownie, ale po chwili westchnąłem. Może przydałoby się na trochę wyjść. Spotkać ze starym kumplem?

- A jeszcze przed chwilą mówiłeś, że trzeba wstać - zaśmiałem się. Wyjdź, proszę Cię. 


- No dobra...- wydukałem w końcu i podniosłem się z łóżka. Teraz tylko musiałem napisać koledze, że mogę wyjść. Po chwili wystukałem wiadomość i ją wysłałem.

Widziałem jego wzrok. Wyraźnie mówił: „A co z tobą?”
- Mną się nie przejmuj. Obiecałem Bangowi, że pomogę mu przy piosence - mruknąłem. Czemu ja go tak okłamuję? Źle mi z tym. Zostałem do tego zmuszony. To tylko kolega. Ale niech tylko Cię dotknie, to mu zepsuję twarz.


- Wychodzę- powiedziałem po jakimś czasie. Przyznam, że całkiem miło było iść do kawiarni w ciepłych promieniach słońca. Uśmiechnąłem się pod nosem i kiedy byłem już w kawiarni od razu odnalazłem przyjaciela.

Pożegnałem się i zamknąłem drzwi. Od razu zwołałem zebranie w salonie.
- Musimy pogadać.


Usłyszałem i od razu usiadłem przy stoliku z uśmiechem.
- Hej, dawno się nie widzieliśmy - zamówiliśmy kawę i zaczęliśmy gadać o jakiś rzeczach.


Omówiliśmy co i jak, po czym rozeszliśmy się. Po chwili namysłu, ubrałem buty, pochwyciłem kluczyki i wyszedłem. Wsiadłem w samochód i pojechałem do centrum. Plan czas zacząć!

Sporo czasu zajęło nam śmianie się z jednej głupiej rzeczy, która zdarzyła się w przeszłości. Nie przejmowaliśmy się tym, że ludzie się na nas patrzą.
- Do zobaczenia- powiedziałem po dobrych kilku godzinach i wyciągnąłem telefon dzwoniąc do Himchana- Już wracam- nagrałem się na pocztę, ponieważ nie odebrał.


Włóczyłem się po galerii już trzecią godzinę. Czy tu nie ma nic, co mógłbym kupić mu na te urodziny. Nagle wpadłem na pewien pomysł. Wszedłem do jubilera. Pochodziłem, popatrzyłem, aż w końcu kupiłem. Po drodze kupiłem jeszcze balonki. Miałem już pomysł co do prezentu.


Pomyślałem czy gdzieś się jeszcze nie przejść, ale przecież nagrałem, że już wracam. Wybrałem po prostu dłuższą drogę i szedłem oświeconymi jedynie przez latarnie ulicami. Miasto nocą wyglądało tak ładnie...

Wróciłem do auta i ruszyłem w kierunku domu. Postanowiłem pojechać dłuższą drogą. Gdy stanąłem na światłach, zobaczyłem Dae na przejściu dla pieszych. Zatrąbiłem. Chłopak spojrzał się na mnie. Kiedy światło zmieniło się na zielone, ruszyłem i zatrzymałem się przy nim.


Zdziwiony wsiadłem do samochodu.
- Gdzie byłeś?- spytałem zamykając za sobą drzwi i zapinając pas.


- Musiałem coś załatwić - powiedziałem, skupiając się na drodze. - A jak było w kawiarni? - zapytałem.


- Całkiem dobrze- uśmiechnąłem się- Kelnerka wywaliła kawę na jednego z klientów...- zaśmiałem się cicho- A on... Poprosił ją w zamian o numer telefonu...

- No to dobrze - powiedziałem. Po chwili byliśmy już pod domem. Wysiedliśmy i weszliśmy do domu.


- Zmęczony jestem- powiedziałem przeciągając się. Po chwili już siedziałem w salonie.
-Hyung, chcesz coś ze mną obejrzeć?- spytałem.


- Pewnie - przytaknąłem z uśmiechem. Sam byłem zmęczony. Usiadłem na kanapie, czekając, aż chłopak coś włączy. Po chwili usiadł obok mnie. Film zapowiadał się fajnie. Jednak i tak nie bardzo mogłem wysiedzieć. Położyłem głowę na kolanach Daehyuna i w takiej pozycji oglądałem film.


Zamiast skupiać się na filmie, bardziej zwracałem uwagę na twarz Himchana. Uśmiechałem się sam do siebie i przeczesywałem jego włosy. Lubiłem to.

Zaczęły mi się zamykać oczy. Było już dość późno. No ale nie będę znowu spał. Patrzyłem na ekran, spod wpół przymkniętych powiek. Jeszcze dodatkowo dotyk Daehyuna mnie usypiał.

- Hyung. Może pójdziesz się położyć, co?- spytałem i ziewnąłem cicho. Wpatrywałem się w ekran, ale i tak nie wiedziałem o czym jest film.

- Nie, nie chce mi się spać. Ale widzę, że ty jesteś śpiący - wyszeptałem. Spojrzałem na niego, delikatnie się uśmiechając.


- A...nie... Oglądam- mruknąłem i przetarłem oczy, próbując przynajmniej trochę zmniejszyć uczucie senności.


Zaśmiałem się cicho. Widziałem, że chce mu się spać. Wstałem na równe nogi i biorąc do ręki pilota, wyłączyłem telewizor.
- Nie, nie oglądasz - powiedziałem, uśmiechając się. Podszedłem bliżej i wziąłem go na ręce. Po drodze wyłączyłem lampę w salonie i poszedłem na górę.


- Himchan! - mruknąłem niezadowolony, ale miał rację. Byłem śpiący. Wtuliłem się w niego i dałem po prostu nieść.


Wszedłem do jego pokoju i położyłem go na łóżku, przykrywając kołdrą. Co tam, że był w ciuchach, trudno. I tak by się pewnie nie przebrał, ledwo na oczy patrzy. Położyłem się obok i czekałem, aż zaśnie. Długo to nie potrwało. Kiedy zasnął, powoli wstałem.
- Dobranoc Kochanie, słodkich snów - wyszeptałem i pocałowałem go w czoło, po czym wyszedłem z pokoju. Zamknąłem po cichu drzwi i poszedłem do siebie.


Co jakiś czas miałem dziwne sny, a nawet koszmary, ale się nie budziłem. Dopiero po jakimś czasie wstałem z łóżka. Spojrzałem na zegarek. Była czwarta nad ranem. Nie miałem pojęcia czemu teraz miałem takie sny. Wstałem i przebrałem się w piżamę, przy okazji przemywając w łazience twarz wodą. Starałem się nikogo nie obudzić.

Obudziłem się koło czwartej. Zwlekłem się z łóżka, w celu pójścia do kuchni po wodę. Wyszedłem z pokoju i zacząłem się kierować wzdłuż korytarza. Nagle oberwałem w głowę drzwiami od łazienki.

- Boże… przepraszam- powiedziałem spanikowany i zobaczyłem kogo uderzyłem, chociaż po ciemku nie było łatwo. Kiedy w końcu zorientowałem się, ze to Himchan zacząłem znowu przepraszać.

Załapałem się za bolące miejsce. Lekko zakręciło mi się w głowie. W końcu w tej ciemności dojrzałem, od kogo oberwałem.
- Nic się nie stało - powiedziałem, podchodząc do niego i przytulając.


- Na pewno? - spytałem głaszcząc go po głowie i objąłem mocniej, zamykając oczy. Na prawdę miałem nadzieje, że nic mu nie zrobiłem.

- Tak. Najwyżej będę miał guza - zaśmiałem się. - Idź się połóż, zaraz przyjdę. Muszę się napić - powiedziałem, pocałowałem go w czoło i zszedłem na dół.

- Idę z tobą- powiedziałem idąc za nim i złapałem go za rękę. Nie chciałem wracać do pokoju bo wiedziałem, że nie zasnę.

Ścisnąłem jego dłoń i obaj poszliśmy do kuchni.
- Chcesz coś? - zapytałem wyciągając z lodówki wodę.


- Nie, nie trzeba- powiedziałem i podrapałem się po głowie. Ziewnąłem cicho i uśmiechnąłem się do niego. Spojrzałem na wyjście z kuchni. Było tam tak ciemno... Po tych koszmarach sam nawet bym stąd nie wyszedł.

- Stało się coś? Pobladłeś - powiedziałem, odkładając wodę do lodówki. Martwiłem się o niego.

- Nie. Nic- powiedziałem i uśmiechnąłem się, aby go uspokoić. To był tylko głupi strach przez koszmary.

- No jak, przecież widzę - mruknąłem, patrząc na jego twarz. Widziałem, że coś jest nie tak.

- To nic takiego. Po prostu miałem koszmary- uśmiechnąłem się do niego słabo- Nie musisz się martwić.


Przytuliłem go mocno do siebie.
- Chcesz spać ze mną? - zapytałem. Może wtedy nie będzie miał koszmarów.


- Dam radę. Bang pewnie też chce trochę odpocząć- powiedziałem. Nie chciałem robić kłopotu.

- Bang' a nie ma, jest u Zelo - wyszeptałem. - Jeżeli nie chcesz, to w porządku, ale jak coś to możesz przyjść.

- Nie chcę po prostu przeszkadzać- uśmiechnąłem się i podrapałem po głowie. Chyba musiałem przestać się tak zachowywać.


- Ty mi nigdy nie przeszkadzasz, Kochanie - powiedziałem, uśmiechając się do niego serdecznie. - Jeżeli tylko będziesz chciał, to przychodź śmiało.

- To idę - zaśmiałem się i przytuliłem do niego. UWIELBIAŁEM to.

- No to chodź - powiedziałem, łapiąc go za rękę i prowadząc go do swojego pokoju. Gdy byliśmy już na miejscu, położyliśmy się na łóżku. Przykryłem nas kołdrą, po czym przytuliłem go do siebie mocno.
- Śpij, Skarbie.


Zamknąłem oczy próbując zasnąć. Miałem te świadomość, że w razie czego Himchan ochroni mnie przed koszmarami. Mocno sie w niego wtuliłem,ale dopiero po jakimś czasie zasnąłem.

Niemal natychmiast zasnąłem. Spałem spokojnie, dopóki nie poczułem, jak Dae się wierci. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego. Zacząłem go głaskać po głowie, w międzyczasie całując go w czoło. Nie obudził się. Wtulił się w mój tors i spał dalej.

Śniło mi się coś dziwnego. Biegłem do jakiegoś miejsca, ale jednocześnie cały czas bylem w jednym miejscu... po chwili zacząłem gdzieś spadać, a potem obudziłem się z krzykiem, oddychając ciężko. Czemu miałem takie koszmary? Przetarłem twarz drżącą ręką, która następnie by, a cala mokra. To pot czy łzy?

- Dae, wszystko w porządku? - zapytałem. Po chwili zobaczyłem łzy na jego policzkach. - Kochanie, nie płacz - powiedziałem i mocno go przytuliłem, zaczynając się delikatnie kołysać. Chciałem go uspokoić. - Od kiedy śnią Ci się te koszmary?

- Od dzisiaj...- powiedziałem cicho. Sam się zdziwiłem, ze tak nagle, ale... może to tylko jedna noc... miałem taka nadzieje. Ścisnąłem mocniej chłopaka, dłonie zaciskając na jego koszulce.

- Cichutko, nie płacz. Nic Ci nie grozi. Jesteś bezpieczny - wyszeptałem, gładząc go po plecach. Był cały roztrzęsiony. - To pewnie jednorazowe.

- Mam nadzieję, bo to jest straszne...- dopiero zauważyłem, ze cały się trzęsę. Oblizałem usta i wziąłem głęboki wdech. Musiałem sie uspokoić. Już było okej...

- W porządku? - martwiłem się o niego. Nie chciałem, żeby się bał. Chciałem, żeby czuł się przy mnie bezpiecznie. Dlaczego nie mogę nic z tym zrobić? Czuję się taki bezradny.

- Już dobrze..- powiedziałem i zamknąłem oczy. Byłem taki szczęśliwy, że miałem Himchana. Nie wiem co się później stało... chyba zasnąłem, przytulając się do chłopaka.

Położyłem się na plecy z chłopakiem w ramionach. Miałem nadzieję, że nic mu się złego już nie przyśni. Nie mogłem patrzeć na jego łzy i zdenerwowanie. 

Resztę nocy spałem spokojnie. Już nic strasznego mi się nie śniło, co mnie bardzo cieszyło. Nie miałem zamiaru znowu budzić się z krzykiem i martwić Himchana.

Do rana już nie spałem. Chciałem być przytomny na wypadek, gdyby znowu mu się coś śniło. Myślałem, jak przygotować tę niespodziankę urodzinową. Będę musiał sprawić, żeby Dae wyszedł z domu… Ehhh… Czeka mnie ciężkie zadanie.

Znowu nie miałem pojęcia o której godzinie sie obudziłem. Widziałem tylko wpadające do pokoju promienie słoneczne i leżącego obok Himchana. Przetarłem dłońmi oczy i zaspanym wzrokiem rozejrzałem sie po pokoju.


- Wyspałeś się choć troszkę? - zapytałem, całując go w głowę. Już mu się chyba nic strasznego nie śniło.

Pokiwałem głową na znak, że tak i uśmiechnąłem się do niego. Zamknąłem oczy i potrząsnąłem głową, aby się do końca obudzić.
- A Ty? - spytałem.


- Powiedzmy - mruknąłem. Byłem niewyspany, ale nie przeszkadzało mi to. Ważne, że Dae się wyspał.

- Hyung, zrobić ci kawy?- spytałem i przytuliłem sie do niego - Może pójdziemy dzisiaj na spacer?- uśmiechnąłem sie. Musiałem zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.

- Poproszę. A co do spaceru… Hmm, czemu by nie? W porządku - powiedziałem. - No to sio z łóżka! - zaśmiałem się i wstałem.

Wstałem i przeciągnąłem sie, a następnie podrapałem po tyłku. No co? Nie można? W kożcu jestem normalnym człowiekiem.
-Do parku czy gdzie?- spytałem, aby wiedzieć jak sie ubrać.


- Gdzie tylko zechcesz, Kotku - powiedziałem z uśmiechem, podchodząc do niego i całując namiętnie. Uwielbiam to.

Mruknąłem cicho i przysunąłem sie bliżej. Musiał zaczynać w takich nieoczekiwanych momentach. Pociągnąłem go delikatnie w stronę ściany i oparłem się o nią plecami.

Oderwałem się na chwilę.
- To gdzie idziemy? - zapytałem. Wpatrywałem się jego oczy. Były takie piękne.


- Możemy iść do tego parku- uśmiechnąłem sie delikatnie. Wzrokiem prześledziłem już chyba po raz setny jego piękne rysy twarzy. Ciemnobrązowe oczy błyszczały w świetle promieni słonecznych. Był taki przystojny, że aż miałem ochotę cały czas na niego patrzeć.

- I co tam widzisz w tych oczach co? - spytałem. Znowu miałem ochotę co pocałować.

- Są takie ładne...- wyznałem przekrzywiając delikatnie głowę na bok, po czym przysunąłem się i pocałowałem jego szyję, chwilę później delikatnie ja przygryzając.

Zamruczałem, czując jego wargi na swojej szyi. To było takie przyjemne. Położyłem dłonie na jego biodrach, po chwili wsuwając je pod jego koszulkę.

Językiem przejechałem po jego policzku, szczęce, a nastepnie wardze. Złączyłem nasze usta, tak jakbym chciał zaprosić chłopaka do brutalnego, pełnego pożądania pocałunku. Oplotłem go jedną nogą przyciągając bliżej.

Oddałem pocałunek, pogłębiając go. Pociągnąłem zębami jego dolną wargę, całując go coraz namiętniej.

Oddawałem pocałunki coraz zachłanniej, a rękami wodziłem po jego ciele. Nagle usłyszałem głośny huk i oderwałem się od Himchana. Nie powiem, ze sie nie przestraszyłem, bo to byłoby kłamstwo.
- JongUp! Co Ty żeś zrobił?!- usłyszałem krzyki z dołu i spojrzałem pytająco na Hima.


Wziąłem Dae za rękę i obaj zeszliśmy na dół. Weszliśmy do salonu. Na podłodze siedział JongUp, a obok niego leżała przewrócona komoda.
- Co tu się dzieje do cholery? - zapytałem.okej już odpis mi i lecę 


-JongUpowi zachciało się popisywać jaki to on jest wygimnastykowany i przewrócił komodę- warknął Bang patrząc wściekle na Moona.
-Bang, spokojnie, przecież nie zrobił tego specjalnie...- usłyszałem głos YoungJae, który teraz wyglądał jakby bardziej martwił się o to czy nic nie jest Jongowi, niż o to, że na podłodze leży komoda. 


Na początku patrzyłem z politowaniem na to pobojowisko, lecz po chwili wybuchnąłem śmiechem.
- Nic Ci nie jest? - spytałem.


JongUp tylko pokiwał głową, że nie, po czym wstał. Po chwili na jego nodze zauważyłem rane. Może nie dużą, ale leciało z niej trochę krwi.
-Jongup... noga...- powiedziałem, a on spojrzał na nią zdziwiony.


W tym momencie YoungJae zaczął panikę. Biegał po całym domu, w poszukiwaniu apteczki.
- Dae, gdzie położyłeś apteczkę? - zapytałem.


- Tam gdzie była- zaśmiałem się i spojrzałem na YoungJae. Niech teraz on trochę poszuka. Zachowywał się teraz trochę jak ja, kiedy Himchan sie poparzył.

- Chyba jednak nie wie, gdzie była - powiedziałem, chichocząc. Zabawna scenka. - On panikuje tak jak Ty - stwierdziłem.

- Wiem...- mrukąłem i westchnąłem łapiąc YoungJae żeby sie zatrzymał i sam poszedłem po apteczkę, podając mu ją. Nie chciałem go już męczyć, ale to i tak było zabawne.

Chłopak wziął od niego apteczkę, podbiegł do Up’a i drżącymi rękoma zaczął opatrywać jego ranę. Naprawdę się przejął.

Normalnie jakbym widział siebie! Chyba... Czy ja też bylem AZ TAK przejęty? Zaśmiałem sie cicho i oparłem sie o ścianę. Wyglądali razem tak uroczo.

Jaki słodki obrazek. Oni jeszcze będą razem. I znowu myślałem, jak ich ze sobą zeswatać. Nie wiedziałem tylko, jak to zrobić. Może im się uda bez naszej pomocy.

Podrapałem się po głowie i spojrzałem na komodę.
-No to tego... przydałoby się to podnieść - powiedziałem, patrząc na każdego po kolei, mając nadzieję, ze zrobi to ktoś z nich.


Jakoś nikt nie palił się do tego, żeby to podnieść. Westchnąłem i podszedłem do mebla.
- Może z łaski swej któryś ruszy tę swoją leniwą dupę i mi pomoże co? - moja prośba głównie skierowana była do Banga. On to wiedział, patrzyłem na niego.


Chciałem pomóc Himchanowi, ale w tym samym czasie z westchnieniem podszedł do niego Bang i mu pomógł. Stanąłem tylko z boku i obserwowałem ich. Kiedy skończyli od razu przytuliłem sie do Himchana.
-No to ubrać sie i wychodzimy? - spytałem.


- Owszem - powiedziałem i obejmując chłopaka w pasie, poszedłem z nim na górę. - Pójdę wziąć prysznic, ogarnę się i pójdziemy.

- Ja w sumie tez powinienem sie umyć... - powiedziałem przypominając sobie koszmary z nocy i to jak sie budziłem. Przeczesałem włosy i westchnąłem.

Kiedy YoungJae zaczął panikować i opatrywał mi ranę, czułem sie tak miło, ze nawet nie wiedziałem jak do końca to opisać. Po jakimś czasie siedzieliśmy już sami w salonie. Dziwiło mnie, ze nawet nie poczułem tego, ze rozwaliłem sobie nogę. Spojrzałem na Jae i uśmiechnąłem sie do niego.
- Dziekuję.


- N-Nie ma za co Jongie - wydukałem zawstydzony. W tamtej chwili czułem się dziwnie. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Zapadła niezręczna cisza. Nie lubiłem takich momentów.

- Dobrze zrobiłeś ten opatrunek- powiedziałem, podnosząc nogę, aby ją obejrzeć -Nawet nie miałem pojęcia, ze coś sobie zrobiłem- przechyliłem lekko głowę, nadal patrząc na ranę. Chyba powinienem bardziej uważać.

- T - To nic takiego - powiedziałem, drapiąc się po głowie z zakłopotaniem. Gdy byłem przy JongUpie, odbierało mi mowę. Ja… Ja chyba się zakochałem.

Fajnie rozmawiało sie z YoungJae, a do tego był uroczy, kiedy był taki poddenerwowany. Zastanawiało mnie co go tak stresowało? Naprawdę bardzo go lubiłem, a czasami przyłapywałem sie na chęci przytulenia czy... pocałowania go. To było dziwne. Tak samo jak wtedy, kiedy złapałem go za rękę.

Pewnie teraz cholernie się rumienię. Nienawidzę tego! Chciałbym, żeby mnie przytulił. Od dłuższego czasu marzy mi się to. Ale podejrzewam, że jakby już do tego doszło, to nie mógłbym ustać na nogach i pewnie bym się zapowietrzył.

Po jakimś czasie ponownie na niego spojrzałem. Bylem zaskoczony, kiedy zauważyłem zarumienienie na jego policzkach. Przekręciłem sie bardziej w jego stronę i popatrzyłem w jego błyszczące oczy. Nieświadomie podniosłem rękę i przejechałem palcami po najbardziej zarumienionym miejscu, jakby chcąc sprawdzić, czy to prawda.

Nagle poczułem jak dotyka mojego policzka. Zarumieniłem się chyba jeszcze bardziej. To było niespodziewane. Ciarki przeszły po moim ciele. Chciałem coś powiedzieć, ale nie wiedziałem jak. Przyjemnie było czuć jego dotyk na swojej skórze.

W tym momencie dziwne myśli krążyły po mojej głowie. Bardzo dziwne. Wzrokiem badałem kształt jego twarzy, ust, nosa, pięknych oczu. Tak, naprawdę mi się podobał. Z mocno bijącym sercem przybliżyłem się do niego, kiedy nagle usłyszałem zbieganie po scbodach. Szybko odskoczyłem od YoungJae i przygryzłem wargę.
-Hyuuuung, chodźmy już- prawdopodobnie Daehyun pośpieszał Himchana. Przez chwilę miałem taką wielką ochotę pocałować Jae, że cieszyłem się, że Daehyun przerwał. Bałem się, że Yoo poczuje się dziwnie.


- Idę, Kochanie - powiedział. Po chwili obu nie było w domu. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Czy on chciał...? Nie, pewnie mi się zdawało.
- Idę po telefon, zaraz przyjdę - oznajmiłem i poszedłem w kierunku schodów. Nogi miałem z waty. W pewnym momencie potknąłem się i upadłem na stopnie.


Chciałem go zatrzymać. Sam nie wiedziałem dlaczego. Jednak po chwili zrezygnowałem i westchnąłem. Usłyszałem jakiś cichy huk i od razu podbiegłem w stronę schodów, widząc leżącego na nich Jae.
-Nic ci nie jest?!- spytałem szybko do niego podchodząc i pomagając mu wstać.


- N-Nie... Chyba nie... - wymamrotałem. Dopiero po chwili ogarnąłem, że trzyma mnie w swoich ramionach. Momentalnie się zarumieniłem. Jego twarz była tak blisko. Za blisko...

Boże, YoungJae stał tak blisko... kompletnie nie mogłem oderwać od niego oczu. Dłonią przejechałem po jego miękkich włosach, a następnie zatrzymałem ją na jego policzku. Jego pełne usta tak bardzo kusiły. Próbowałem się powstrzymać, ale nie mogłem. Pocałowałem go. Po chwili jednak zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem i odsunąłem się od niego.
-Przepraszam- wydukałem cicho i jak najszybciej pobiegłem do siebie, oddychając ciężko. Co ja zrobiłem...


Nie wierzę. On mnie pocałował. Ja chyba śnię. Po chwili jednak poczułem jego brak przy sobie. Zostawił mnie na tych schodach. Usiadłem na stopniu. Musiałem się uspokoić. Minęło jakieś piętnaście minut, a ja zacząłem szukać Jonga po całym mieszkaniu.

Chodziłem w tą i z powrotem po pokoju. Musiałem znaleźć na to jakąś wymówkę... tylko jaką... cholera jasna. Miałem tylko nadzieję, że YoungJae nie będzie dociekał dlaczego to zrobiłem bo będzie źle.

Postanowiłem pójść do jego pokoju. Stanąłem przed drzwiami i wziąłem głęboki oddech. Zapukałem i niepewnie wszedłem do środka. Był tam. Chodził po pokoju.
- Jonggie… - wyszeptałem.


Stanąłem w połowie kroki. Musiałem wyglądać jak debil, trzymając jedną nogę w górze, a drugą na podłodze. Zaśmiałem się nerwowo i spojrzałem na YoungJae stając normalnie.
-Co jest?- byłem skończony...


- Ja… Bo ten… No… - świetnie, nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem idiotą. - Dziękuję za pomoc… - wydukałem, uśmiechając się nerwowo. 

Odetchnął bym z ulga, gdyby nie to, ze teraz byłoby to dziwne. Uśmiechnąłem sie do niego.
-Nie ma za co- powiedziałem próbując stanąć luźniej.


- A jak noga? - zapytałem. Nie bardzo wiedziałem, co mam mówić. Czułem ogromne motyle w brzuchu. Znając życie, pewnie byłem czerwony jak burak. 

- E… dobrze- powiedziałem patrząc na nią, a następnie na YoungJae. No nie! Znowu sie rumienił! To wytrącało mnie z równowagi.

- E… To ja już pójdę. Jeszcze raz dzięki - wymamrotałem. Było mi strasznie gorąco. Nie wiedziałem, co miałem robić. Odwróciłem się i otworzyłem drzwi, chcąc wyjść z pokoju.

Pozwoliłem mu wyjść z pokoju. Za późno zdecydowałem się go zatrzymać, bo jak ruszyłem do drzwi to już go nie było. Westchnąłem i znowu je zamknąłem, rzucając się na łóżko. Może to nawet lepiej? Walnąłem pięścią w materac i przekręciłem się na bok.

Wyszedłem i poczłapałem do siebie. Nie wiedziałem, co to tym wszystkim sądzić. Dlaczego mnie pocałował? Czy chciał mi coś przez to powiedzieć? Wszedłem do swojego pokoju i opadłem na łóżko. Leżałem tak dłuższą chwilę. Znużyło mnie. Po chwili… chyba zasnąłem.

Wstałełem z łóżka, kiedy Zelo zaprosił do siebie Banga i wyszedłem z pokoju. Nie mogłem już znosić tych dwóch gołąbeczków. Himchana i Dae nawet w domu nie było. Kiedy preszedłem obok pokoju Jae, aż mnie do niego ciągnęło. Opierałem się z całych sił, ale w końcu tam wszedłem. Spał. Uśmiechnąłem się pod nosem na ten widok i podszedłem siadając na łóżku. Wyglądał tak pięknie. Odgarnąłem mu z twarzy kosmyki włosów i pod impulsem delikatnie musnąłem jego wargi.
- Cholera... Znowu- szepnąłem cicho sam do siebie i zatkałem usta mając nadzieję, że go nie obudziłem. Pośpiesznie wyszedłem z jego pokoju i skierowałem się do kuchni.


Czułem czyjąś obecność. Podniosłem się i zaspanymi oczami rozejrzałem się po pokoju. Nikogo nie było.
- Wydawało mi się… - szepnąłem do siebie i wstałem z łóżka. Wyszedłem z pokoju i powolnym krokiem poszedłem do łazienki.


Trzęsącymi się rękami wziąłem butelkę wody i napiłem się. Musiałem się ogarnąć. Nie nogłem tak po prostu go całować, a gdybym się nie powstrzymał zacząłbym całować go mocniej i by się obudził...

Wszedłem do środka. Odkręciłem wodę i ochlapałem twarz wodą. Spojrzałem w lustro, palcem dotykając swoich warg. Nadal czułem dotyk jego ust. To było takie przyjemne. 

Miałem teraz tyle dziwnych i zboczonych myśli z YoungJae, że czym prędzej włożyłem głowę pod zlew i oblałem zimną wodą. Ogarnij się JongUp... Potrząsnąłem głową i poszedłem do siebie, chociaż Bang i Zelo nadal byli razem. Zapukałem, ale nikt nie odpowiadał, wolałem tam nie wchodzić... Dzisiaj chyba pośpię w pokoju Banga...

Nagle w mojej głowie pojawił się obraz mnie i JongUp’a w wiadomej sytuacji. Zarumieniłem się.
- Yhhhhhhhh… Ogarnij się YoungJae! - wrzasnąłem na cały głos.


Usłyszałem krzyk i zatrzymałem się przy drzwiach pokoju Banga. Czemu YoungJae krzyczał sam do siebie? Może miał zły sen, ale... Głos nie dochodził z jego pokoju...

Usiadłem w kącie i skuliłem się. Nie wiedziałem, co miał oznaczać ten pocałunek. Dlaczego mnie pocałował? Przez chwilę pomyślałem, że on był u mnie w pokoju, kiedy spałem.

Nie wszedłem do pokoju tylko ruszyłem w stronę skąd docierał głos. Zapukałem i wszedłem do łazienki. Siedział tam skulony. Nie wiedziałem co się dzieje. Podszedłem do niego powoli i ukucnąłem obok.
- Co się stało?


Podniosłem głowę i ujrzałem Moon’a.
- Ja… Nic takiego, wszystko okej - wydukałem. Czułem ciepło wpływające na moje policzki. Dlaczego tak mnie onieśmielasz?


- Na pewno?- spytałem zmartwiony. Chciałem mieć pewność czy aby napewno nic mu nie jest. Może się czegoś przestraszył?

Że też akurat ty musiałeś tu wejść. Nie mógł być to ktoś inny?
- Tak, tak… Na pewno… - wymamrotałem, podnosząc się.


Odetchnąłem i uśmiechnąłem się. Kiedy zobaczyłem jego usta znowu miałem ochotę go pocałować. Szybko odwróciłem wzrok.
- Chodź, odprowadzę cie do pokoju...- szepnąłem.


- O-Okej... - powiedziałem i poszedłem z chłopakiem do pokoju. Zacząłem się bać, co może się stać.

Miałem tyle myśli w głowie. Tyle rzeczy chciałem zrobić, powiedzieć, niestety żadna nie przeszła mi przez gardło. Za bardzo się stresowałem.


- Nie musisz się tak o mnie martwić - wyszeptałem, ze spuszczoną głową. Nie chciałem na niego patrzeć, bo zauważyłby rumieniec. Z jednej strony cieszyłem się, że się tak mną przejmuje. To było takie miłe.

Chciałem powiedzieć, że muszę, ale nie mogłem się odezwać. W pewnym momencie przez przypadek musnąłem jogo dłoń swoją. Spiąłem się cały i wziąłem głęboki wdech. OGARNIJ SIĘ JONGUP.


Zadrżałem, gdy dotknął mojej dłoni. Ciarki przeszły mi po całym ciele. Spokojnie Jae, spokojnie. Nic się nie dzieje.

Miałem taką wielką ochotę przycisnąć go do ściany... Na szczęście dotarliśmy pod drzwi od jego pokoju.
-Em.. no to jesteśmy_ uśmiechnąłem się.


- Ee… Dzięki… - powiedziałem. - E to może wejdziesz? - zapytałem, uśmiechając się nieśmiało. Nie wiem, co mi odwaliło. 

Chwila ciszy. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Wiedziałem, że wejście tam może się źle skończyć, ale jednak kiwnąłem głową i wszedłem razem z YoungJae do środka.

Usiadłem na łóżku. JongUp chyba się trochę denerwował. Chodził w tę i z powrotem, nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić.
- Co się dzieje?


- Nic, nic- powiedziałem jak najbardziej spokojnie mogłem. Co miałem zrobić? Aby go nie niepokoić usiadłem na drugim łóżku.

- Na pewno? Jesteś jakiś niespokojny - powiedziałem cicho. Siedziałem skulony na swoim łóżku i czekałem, aż chłopak coś powie.


- No tego.. No wiesz- próbowałem gestykulować. Byłem jeszcze bardziej zdenerwowany. Miałem ochotę po prostu wybiec z tego pokoju.

JongUp był coraz bardziej zdenerwowany. Westchnąłem, wstając z łóżka i podchodząc do niego. Kucnąłem przed nim. Oparłem się brodą o jego kolana, mówiąc:
- Uspokój się… Nic się nie stało.


Wzdrygnąłem się. Walczyłem sam ze sobą, żeby nie zacząć gładzić go palcami po twarzy, a tym bardziej nie pocałować. Przełknąłem ślinę i nie patrzyłem w jego oczy.

- Spójrz na mnie - powiedziałem, patrząc na jego twarz. - Nie mam ci tego za złe. Nie przejmuj się.

- Na pewno?...- spytałem przenosząc wzrok na niego. Ta piękna twarz... Oczy... Cholera jasna...

- Na pewno - powiedziałem z uśmiechem. - To było nawet… przyjemne - kurwa, co ja mówię?! 
Chyba mnie posrało.

Co?! Co on powiedział?! Że to było przyjemne? Nie mogłem w to uwierzyć. Byłem szczęśliwy, ale co miałem teraz powiedzieć?

Nie wiem, co mi odwaliło. Co ja mam teraz zrobić?
- A tak właściwie, to czemu to zrobiłeś? - spytałem cichutko, odwracając wzrok.


Spiąłem wszystkie mięśnie, ale...nie miałem jak się wycofać. Przygryzłem wargę szukając jakiegoś argumentu, kiedy nagle do pokoju wpadł Dae razem z Himchanem. Od razu poczułem woń alkoholu. Gdyby nie to, że spadli mi jak z nieba pewnie bym ich udusił za wypicie sporej ilości procentów.


Odwróciłem głowę w stronę drzwi. No pięknie, teraz będzie trzeba ich ululać do snu. Nagle poczułem jak Jong wstaje. Jako że opierałem się o niego, przechyliłem się do tyłu, przewracając się. Chłopak wyszedł. Zrobiło mi się przykro.

Niby chciałem ja najszybciej stamtąd iść, ale źle się czułem zostawiając YoungJae samego. Zatrzymałem się w drzwiach, odwracając się, a po chwili wybiegłem z pokoju.

Spojrzałem na drzwi, gdzie jeszcze przed chwilą stał JongUp. Chciałem za nim pobiec, ale nie miałem na to siły. Wstałem i położyłem się na łóżku, kuląc się. 

Dopiero po jakimś czasie skapnąłem się, że zostawiłem YoungJae samego z dwoma pijanymi chłopakami, a sam miałem pokój dla siebie.
-Cholera...!- kopnąłem w szafkę i wróciłem do chłopaka. W pokoju było ciemno, ale nadal było słychać odgłosy pijaków.
-YoungJae...- szepnąłem -  Jak coś to u mnie jest wolne łóżko...- wydukałem i szybko wróciłem do siebie.


Leżałem spokojnie. W połowie spałem. Ledwo słyszałem, jak ktoś wchodzi do pokoju. Usłyszałem głos Moon’a. Jednak po chwili zasnąłem. Miałem dość nieprzyjemny sen. Śniło mi się, że biegłem przez las. Coś mnie goniło. Nagle w oddali zobaczyłem znajomą sylwetkę. To był JongUp. Przystanąłem. Po chwili słychać było stłumiony strzał, po którym chłopak upadł, a ja obudziłem się z krzykiem.

Nie spałem pół nocy, ale nie przyszedł... może był na mnie zły... albo spał... chociaż bardziej przejmowałem się tym czy może po prostu nie chciał mnie widzieć? Przekręcałem się z boku na bok nie mogąc zasnąć.


Oddychałem ciężko. To był koszmar. Wstałem i po cichu wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do pokoju Jonga. Zapukałem i powoli otworzyłem drzwi.
- Jonggie… Mogę? 


Niemalże skakałem z radości. Przyszedł! Nie wstałem z łóżka tylko przekręciłem sie w jego stronę.
-Jasne - powiedziałem cicho. CZEGO JESZCZE SIĘ PYTAŁ?


Wszedłem do pokoju i usiadłem na drugim łóżku. Chwilę siedziałem. Bałem się, że ten sen wróci. Nie chcę tego.

- Czemu się nie kładziesz?- spytałem po chwili. Przyglądałem mu sie cały czas, ale miałem nadzieje, ze przez mrok tego nie widzi. Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech. Spokojnie...

- Ja… Bo ten… Miałem zły sen… - wyszeptałem tak cicho, że ledwo sam to usłyszałem. Bałem się.

- Oł...-mruknąłem. Miałem ochotę zaprosić, go do siebie jak w tych wszystkich znanych mi romansidłach, ale czy to nie byłoby dziwne? Zacisnąłem rękę w pięść -Jak chcesz...możesz spać ze mną.

- Ja… Nie wiem… Nie chcę… przeszkadzać… - wydukałem, odwracając od niego wzrok. Czułem się zażenowany.

- W czym miałbyś przeszkadzać? I tak nie spałem- uśmiechnąłem sie, chociaż pewnie niebyło tego widać. NO CHODŹ TU! Krzyczałem w myślach.

- No nie wiem… Ja się wiercę i w ogóle… - nie wiem, czy wytrzymałbym spanie z nim w jednym łóżku. Wątpię.

- No dobra- powiedziałem, nie nalegając więcej -W razie czego możesz przyjść...- powiedziałem cicho i mocniej opatuliłem sie kołdrą.

- Okej... - powiedziałem i położyłem się. Miałem nadzieję, że będę spał spokojnie, ale jak zwykle tak być nie mogło. Sen powrócił. Znowu obudziłem się, krzycząc.

Przestraszyłem sie i zerwałem z łóżka, łapiąc za serce. To był YoungJae.
- Spokojnie... to tylko sen- podszedłem do niego siadając na łóżku.


- Przepraszam, że cię obudziłem… - powiedziałem, kuląc się. Byłem przerażony. Ten sen… Bałem się, że to się stanie.

- Nic sie nie stało- powiedziałem spokojnie i po chwili zawahania przytuliłem go do siebie. Sam wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi.

Poczułem nagłe gorąco, gdy mnie przytulił. Było mi tak przyjemnie. Czułem się bezpiecznie w jego ramionach. Chciałbym, aby przytulał mnie wiecznie.

Z zamkniętymi oczami położyłem się, ciągnąc go ze sobą na łóżko. W razie czego mogłem później zwalić wszystko na to, że byłem zaspany. Ścisnąłem go mocniej i pogładziłem po plecach. Nie mogłem pójść spać dopóki on nie zaśnie.

Wtuliłem sie w niego mocno. Miałem nadzieje, że już nic złego mi sie nie przyśni. Było mi przy nim tak ciepło. W dodatku to głaskanie po plecach mnie tak uspokajało.

- Śpij YoungJae- szepnąłem cichutko, przejeżdżając nosem po jego szyi. Tak ładnie pachniał. Przeniosłem rękę na jego włosy, przeczesując je delikatnie.

Po chwili udało mi się zasnąć. Przytuliłem sie jeszcze mocniej. Jedyne co zarejestrowałem, zanim odpłynąłem, był jego spokojny głos i dłoń, przeczesująca moje włosy.

Kiedy zorientowałem się, ze zasnął, uśmiechnąłem sie delikatnie i jeszcze chwile przeczesywałem jego włosy. Po chwili ułożyłem sie trochę wygodniej i sam zasnąłem.

Spałem spokojnie. Czułem ciepło bijące od chłopaka. Nie miałem już koszmarów. Snił mi sie JongUp... Rankiem obudziłem sie wyspany. Jonggie jeszcze spał. Spojrzałem na jego spokojna twarz i uśmiechnąłem sie.

Chciałem spać jak najdłużej. W sumie nie tyle co spać co przytulać YoungJae. To było takie przyjemne. Cieszyłem sie, ze mnie nie odepchnął.

Podniosłem dłoń i pogłaskałem go po policzku. Miał taką gładką skórę. Nie chciałem go budzić, niech sobie pośpi. Uśmiechnąłem sie, gdy wtulił policzek w moją dłoń.

Czułem, ze ktoś mnie dotyka. Gdzieś w głębi wiedziałem, ze to YoungJae. To naprawdę było przyjemne. Ciekawe co chłopak o mnie myślał.

Widzialem, ze powoli sie budzi, wiec zabrałem rękę. Chłopak otworzył oczy, a ja powiedziałem z uśmiechem:
- Dzień dobry, Jonggie.


- Dzień dobry - powiedziałem zaspanym, z lekką chrypka głosem. Rozejrzałem sie po pokoju i przeciągnąłem w łożku, po chwili ziewając.

- Wyspałeś sie? - zapytałem. Dzisiaj naprawdę miałem dobry humor. Nic nie mogło go zepsuć.

-W miarę - uśmiechnąłem sie do niego leniwie -A tobie już nic strasznego sie nie śniło już?- spytałem. Martwiłem sie o niego.

- Nic, już w sumie nic mi sie nie śniło - powiedziałem z uśmiechem. Skłamałem oczywiście. Nie moglem mu powiedzieć, ze on mi sie śnił. Po moim trupie.

- Nie chce mi sie wstawać- mruknąłem i leniwie przekręciłem sie na bok, przyglądając sie YoungJae.
- Musimy pomóc Himchanowi przy urodzinach Dae. A jako ze Kim leży z kacem, ktos to musi zrobić, nie? - śmiać mi sie chciało, jak przypomniałem sobie widok tych dwóch pijaczków.

-No, ale Dae nie może nic wiedzieć, więc jak Him zamierza to wszystko zrobić?- spytałem ponownie ziewając. Kiedy sobie ich przypomniałem zastanawiało mnie co tej nocy robili po pijaku.

- No ja mam go wyciągnąć z domu, wiec do was należy reszta - powiedziałem. Zaśmiałem się, gdy znowu ziewnął. - Chyba jednak sie nie wyspałeś.

-Po prostu jestem zaspany- powiedziałem szczerze -Jak zamierzasz wyciagnąc z domu skacowanego chłopaka? - zaśmiałem sie.

- Z tym nie będzie problemu. Mam na niego sposoby - powiedziałem i wygrzebałem sie spod kołdry, stając na równe nogi. - To ja idę się ogarnąć. Dzięki za wczoraj.

- Nie ma sprawy- powiedziałem uśmiechając się do niego. Byłem szczęśliwy. Spojrzałem na niego, badając go wzrokiem, a moje spojrzenie zatrzymało się na jego pośladkach. Szybko odwróciłem wzrok... Czemu tak bardzo mnie pociągał?

Czulsm, jak sie we mnie wpatruje. Szybkim krokiem wyszedłem z pokoju, żeby pójść do siebie po jakieś ciuchy. Wszedłem do środka i o mało co sie nie przewróciłem. Na łóżku leżeli Him i Dae. Obaj byli całkowicie nadzy, a w dodatku nie przykryci. Szybko wziąłem jakieś rzeczy z szafy i poszedłem do łazienki.

Przeczesałem włosy i usiadłem na łóżku. Musiałem sie w końcu ogarnąć. Westchnąłem i wstałem podchodząc do okna i otwierając je. Od razu wciągnąłem do płuc świeże powietrze.

Wziąłem szybki prysznic, po czym ubrałem sie. Zszedłem na dol, gdzie siedzieli Yongguk i Zelo.
- Hej Jae, gdzie reszta? - zapytał lider.
- Jong u siebie, a te dwa pijaczki u mnie w pokoju. Nie radze tam wchodzić. Wali alkoholem, a oni leżą tak, jak ich Pan Bóg stworzył.


Po jakimś czasie, kiedy ogarnąłem nie tylko swoje myśli zszedłem do chłopaków. W sumie zastanawiało mnie jak dokładnie mają wszystko zaplanowane z tym przyjęciem Daehyuna. Niby już wszystko było ustalone, ale ja nadal nic nie wiedziałem.

Do kuchni wszedł właśnie JongUp. Uśmiechnąłem sie do niego, po czym wróciłem do jedzenia śniadania. Po chwili skończyłem.
- Dobra, idę obudzić śpiące królewny. Na razie i powodzenia - powiedziałem i poszedłem na górę.


wtorek, 17 września 2013

B.A.P - rozdział 7

Tak, w końcu dodaję kolejny rozdział. Przepraszam, że tak długo, ale jak już MÓWIŁAM, nie mam dostępu do kompa. Używam cały czas tabletu, bo mama mi zajęła laptopa. Nie wiem, co ile będę wstawiać nowe rozdziały. Teraz korzystam, ponieważ do końca tygodnia mam zwolnienie lekarskie z powodu poważniej infekcji gardła. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli. 

Himchan - Diru
Ookami - Daehyun

Podniosłem go i posadziłem sobie na kolana. Objąłem go w pasie, pogłębiając pocałunek. Uwielbiałem go całować. Chwilo, trwaj wiecznie!

Przysunąłem się bliżej do niego i jedna rękę przejechałem po jego włosach, policzku, a potem szyi. Oddawałem pocałunki z zapałem. To było takie przyjemne, całować się z Himchanem.

Złapałem go za pośladki i wstałem, idąc w kierunku schodów. Z pocałunkami zjechałem ciut niżej, na szyję. Zassałem jego delikatną skórę, zostawiając na niej czerwony ślad.

Kiedy poczułem jak zasysa sie na mojej szyi, momentalnie zrobiłem się czerwony i zacisnąłem dłonie na jego koszulce. Czemu musiał tak łatwo mnie dominować? Przeczesałem ponownie jego włosy.

Doczłapałem się na górę i wszedłem do mojego pokoju. Bogu dziękowałem, że Bang siedział w pokoju Zelo. Położyłem blondyna na łóżko i zawisnąłem nad nim, całując w nos.

Pewnie byłem cały czerwony, ale w tym momencie mi to nie przeszkadzało. Liczył się tylko Himchan. Uśmiechnąłem się nieśmiało, patrząc na jego twarz

- Słodki jesteś - powiedziałem, uśmiechając się do niego. Ponownie musnąłem jego wargi. Przejechałem po jego boku, łaskocząc go po odkrytym kawałku skóry.

Wzdrygnąłem się lekko i przytuliłem go do siebie. Zamknąłem oczy, a po chwili otworzyłem je uśmiechając się. Palcami przeczesywałem jego włosy.

- Kocham cię - wyszeptałem, tuląc go mocniej do siebie. Czułem się dobrze, kiedy był obok mnie. - Zawsze będziesz najważniejszy - wyznałem, po czym pocałowałem go w czoło.

- Też Cię kocham- wyznałem z uśmiechem. On też był dla mnie ważny, nawet bardzo. Byłem taki szczęśliwy.

Nie umiałem opisać, jak się teraz czułem. Byłam chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Cieszyłem się, że mam przy sobie taką osobę, jaką jest Daehyun. Nic innego nie potrzeba mi do szczęścia.

Oblizałem usta i zmrużyłem trochę oczy. Przyciągnąłem Himchana do siebie i pocałowałem go w usta. Nie miałem tego dość.

Oddałem pocałunek, przejmując dominację. Po chwili jednak zjechałem ustami na szyję, a jedną rękę włożyłem pod koszulkę Dae. Jego cialo było rozpalone. 

Spiąłem mięśnie i wydałem z siebie ciche westchnięcie. Sam włożyłem ręce pod bluzkę Himchana, gładząc go po plecach.

Podwinąłem jego koszulkę, ukazując tym samym jego brzuszek. Nachyliłem się nad nim, składając kilka mokrych pocałunków. Jednak jego t-shirt zaczął mi trochę przeszkadzać, więc musiałem go usunąć. Tak też zrobiłem.

Zarumieniłem się i zacisnąłem dłoń na kołdrze. Czułem mrowienie w i na brzuchu. 
- Himchan...- mruknąłem cicho i zamknąłem oczy.

- Hm? Coś nie tak? - zapytałem z troską. Zawisnąłem nad jego twarzą i dałem buziaka w usta. Bał się?

- Nie...- wyszeptałem cicho z rumieńcem. Po czym przyciągnąłem go do namiętnego pocałunku.

Mmmm, ach te jego usta. Zrobiło mi się cholernie gorąco. Po chwili oderwałem się od chłopaka i zdjąłem swoją koszulkę, rzucając ją gdzieś w kąt. Powróciłem do jego warg, całując je namiętnie.

Wodziłem rękami po jego ciele. Było wspaniałe, a jego skóra była strasznie gładka. Mruknąłem cicho i oddawałem pocałunki za każdym razem zachłanniej.

Kiedy zaczął sunąć dłońmi po mnie, czułem się nieziemsko. Zaczynało mi się robić ciasno w spodniach. Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłem się i ujrzałem Yongguka. 
- Kurwa, zamorduję! - wydarłem się na pół domu. 

Kiedy usłyszałem otwierane drzwi oderwałem się od Himchana i zrobiłem się cały czerwony. Przygryzłem wargę i nie wiedziałem co zrobić. Zawstydzony zakryłem twarz kołdrą.

Wstałem i podszedłem do przyjaciela. 
- Czy ty kurwa wiesz, co to znaczy pukać?! - krzyknąłem. No ja pierdziele, zero prywatności w tym domu.
- Boże, przepraszam cię Himchan... - powiedział ze skruchą. -... ale wiesz, to też mój pokój. 
- Gówno mnie to obchodzi Bang! Ja jakoś pukam, bo wiem, że możesz być z Zelo i mimo, że to też mój pokój, nie chcę wam przeszkadzać! - wydarłem się. Miałem mu to za złe.

Chciałem się odezwać. Powiedzieć, żeby nie krzyczał na Banga, ale nie mogłem wydusić słowa. Byłem zażenowany tym, że Bang nas przyłapał. Mocniej przykryłem się kołdrą chcąc, aby rumieniec zszedł, ale na mają twarz wchodziło coraz więcej ciepła. Byłem tak bardzo zażenowany, że w moich oczach zbierały się łzy.

Byłem mega wkurzony. Zajebiście... Odwróciłem się i poszedłem po koszulkę. Założyłem ją na siebie i podszedłem do Daehyuna, wygrzebując go spod kołdry.
- Skarbie, wszystko w... Ej, nie płacz - powiedziałem spokojnie i przytuliłem go do siebie.

Czułem się okropnie. Czy Bang musiał wejść do tego pokoju i nas przyłapać? Niby nie stało się jeszcze nic strasznego, ale... 
Przytuliłem się do Himchana przygryzając wargę i zaciskając ręce w pięści.

- Spokojnie - wyszeptałem. Oderwałem się na chwilę od niego i podałem mu koszulkę. Chciałem go gdzieś zabrać, żeby nie był smutny. I żadne "nigdzie nie idziesz, jeszcze do końca nie wyzdrowiałeś" nie wchodzą w grę! Ot co! Dae tak po prostu ubrał się i wyszedł. Aż tak go to zasmuciło? 
- Dzięki stary - powiedziałem już spokojnie i położyłem się. Bang nic nie powiedział, tylko wziął ubrania i poszedł do łazienki.
- Cholera - szepnąłem i rzuciłem poduszką przed siebie. Musiałem ochłonąć. Nic nikomu nie mówiąc ubrałem się i wyszedłem z domu.

Jak najszybciej mogłem udałem się do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Niemalże rzuciłem się na łóżko twarzą w poduszkę. Zauważyłem, że YoungJae znowu nie ma. Co on do cholery robił, że za każdym razem nie widziałem go w pokoju!? Byłem totalnie zażenowany i nie miałem komu się wygadać.

Szedłem przed siebie wolnym krokiem, jednocześnie kopiąc jakiś kamień. Czułem się źle. Teraz nawet nie miałem się komu wyżalić. Nienawidzę tego uczucia. Kurwa!

Po dłuższym leżeniu i jakotakim odetchnięciu, wstałem z łóżka. Musiałem poszukać Himchana. Nie wiem dlaczego, tak po prostu. Obszedłem całe mieszkanie, ale go nie było. Zaczynało mnie to martwić. W pośpiechu sięgnąłem po telefon, chcąc się do niego dodzwonić. Słyszałem sygnał, a po chwili dzwonek telefonu Hima w salonie. Przez to zacząłem się jeszcze bardziej martwić. Nerwowo chodziłem po całym dormie w poszukiwaniu czegoś czym mogłem się zająć. Już nawet miałem ochotę się ubrać i wyjść go szukać. Przecież do cholery nie powinien wychodzić! Byłem na niego zły.

Chodziłem bez celu po parku. Nawet nie wiedziałem, która godzina, ale było już ciemno. Mogłem chociaż wziąć telefon. Martwię się o Daehyuna. Bardzo się przejął tą sytuacją.

Nie wracał bardzo długo. Naprawdę byłem zdenerwowany. Chodziłm po mieszkaniu zastanawiając się gdzie on jest.

Postanowiłem wrócić i sprawdzić co z Dae. Szybkim krokiem ruszyłem do domu. Droga długo mi nie zajęła. Po cichu wszedłem do środka. Zabiliby mnie chyba, jakby sie dowiedzieli, że wyszedłem z domu.

Coraz bardziej zdenerwowany siedziałem na kanapie w salonie. Już odchodziłem od zmysłów, kiedy usłyszałem ciche otwieranie drzwi. 
- Gdzieś Ty do chuja pana był?!- spytałem wchodząc do przedpokoju.

Już miałem zdjąć buty, gdy usłyszałem głos Daehyuna. Super, już po mnie. Odwróciłem się w jego stronę.
- Musiałem się przejść. Wiem, miałem nie wychodzić, ale chciałem ochłonąć. Tak wiem, powinienem był wziąć telefon. Przepraszam - powiedziałem i podszedłem do niego. Chciałem się przytulić.

- Odejdź - powiedziałem cicho. Zdziwiłem się na własne słowa. Nie wytrzymałem. Biegiem ruszyłem do swojego pokoju. Tego wszystkiego było już za dużo... Nawet nie zauważyłem, że kiedy ja się zamartwiałem, wszyscy wyszli z mieszkania. Zamknąłem drzwi na zamek i usiadłem na podłodze. Złość zmieszała się z zażenowaniem. Czułem się okropnie wiedząc, że odrzuciłem Himchana.

Jego słowa obiły się echem w mojej głowie. Zabolało mnie to. Łzy cisnęły mi się do oczu. Oparłem się o ścianę i zjechałem po niej w dół. Podkuliłem nogi i schowałem twarz w dłoniach. Nadal nie mogłem uwierzyć, że to powiedział.

Wiedziałem, że źle zrobiłem. Nie powinienem naskakiwać, aż tak na chłopaka. Był wrażliwy, więc odepchnięcie musiało źle na niego zadziałać. Starłem z policzka jedną łzę, która pokazała się przed nadmiar emocji i drżącą ręką przeczesałem włosy. Musiałem go przeprosić. Powoli wstałem i zacząłem otwierać drzwi, a kiedy już to zrobiłem zobaczyłem Himchana. Niewiele myśląc przytuliłem się do niego mocno. 
- Przepraszam...- wydukałem - To przez nadmiar emocji - powiedziałem jeszcze ciszej, czując zbierające się łzy. Nie zdziwiłbym się, gdyby to on mnie teraz odepchnął.

Przez chwilę nie reagowałem, ale po chwili mocno objąłem blondyna. Czułem się okropnie, ale i ulżyło mi, że nie jest na mnie zły.
- W porządku... Też przepraszam. Powinienem był ci powiedzieć, że wychodzę.

 Ścisnąłem go mocniej, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi. Nie chciałem go teraz puszczać. Przysunąłem się bliżej, tak, aby miedzy nami nie było żadnej odległości.

- No już, spokojnie. Nie gniewam się, więc nie płacz - czułem jego łzy na obojczyku. Odsunąłem się kawałek i scałowałem jego łezki. Chwilę później musnąłem jego usta.

Mruknąłem cicho i zamknąłem oczy, oddając pocałunek. Himchan chyba dobrze wiedział jak mnie uspokoić. Moje serce ponownie szybciej zabiło.

To zawsze go uspokajało. Zacząłem powoli wchodzić do pokoju, nie przestając go całować. Nie patrzyłem, gdzie idę. Wpadliśmy na łóżko, przewracając się.

Jęknąłem cicho czując, jak Himchan na mnie upada, ale całowałem go dalej. Nie dałem mu się odsunąć. Mimo, iż towarzyszył mi strach, że ktoś znowu może nas przyuważyć nie mogłem się powstrzymywać. Włożyłem ręce pod jego koszulkę.

Mam deja vu. Czyżby to samo działo się jakieś dwie godziny temu? Tylko tym razem byliśmy sami w domu, co cieszyło mnie ogromnie. Zdjąłem swoją koszulkę i ponownie przywarłem do jego ust.

Rękami wodziłem po jego pięknym ciele. Na prawdę miałem nadzieję, że teraz nikt nam nie przerwie. Od mojego ciała, aż biło gorąco.

Z pocałunkami zjechałem na szyję. Byłem już podniecony. Nagle poczułem, jak ociera się o moje krocze. Jęknąłem. Nawet nie spostrzegłem, kiedy znalazłem się pod nim.

Postanowiłem też coś zrobić. Zapunktować. Przejechałem językiem po jego wardze, następnie policzku szyi i obojczykach. Miałam nadzieję, że dobrze się sprawdzę.

Zamruczałem. Podobało mi się to. Czułem jak zasysa się na moje skórze. Po chwili pozbyłem się jego koszulki. Długo nie pobędziesz na górze, kochanie. Przewróciłem go i znowu wisiałem nad nim. Nachyliłem się i zassałem jego sutek.

Przygryzłem wargę i odchyliłem głowę do tyłu. Jak taka rzecz mogła sprawiać tyle przyjemności? Nogi oplotłem wokół bioder chłopaka, przyciągając je trochę bliżej swoich.

Poruszyłem biodrami, przez co otarłem się o niego. Jeszcze bardziej było mi gorąco. Przygryzłem jeden ze sutków, a drugi zacząłem szczypać palcami. Po chwili zjechałem językiem do pępka i zagryzłem przy nim skórę.

Jęknąłem cicho. Himchan dawał mi tyle przyjemności. Znowu zacisnąłem dłonie na kołdrze. Na mojej twarzy widać było znowu ten cholerny rumieniec.

Uśmiechnąłem sie na ten widok. Sprawnym ruchem rozpiąłem guziczek jego spodni i ściągnąłem je z niego. Nachyliłem się i pocałowałem jego męskość przez materiał bokserek. Pobawię się z nim trochę.

Przygryzłem wargę i spiąłem wszystkie mięśnie. Ten drażniący dotyk. Czułem, że bokserki się napinają... To było całkiem dziwne uczucie.

Przejechałem palcem w tym miejscu, po czym zacisnąłem na nim dłoń. Powolnym tempem zacząłem ugniatać jego kroczę.

Z moich ust wydobył się kolejny, tym razem bardziej dźwięczny jęk. Zacisnąłem oczy i przygryzłem wargę. To było takie wspaniałe. Rozkosz rozchodziła się po cały moim ciele.

Nieźle się podniecił. Zsunąłem z niego bokserki i rzuciłem je gdzieś na bok. Schyliłem się i wziąłem go do ust, krążąc językiem po napletku.

Czy on na prawdę musiał robić to w taki sposób? Wygiąłem się lekko, po czym oplotłem go nogami, trochę mocniej ściskając.

Poruszałem głową w górę i w dół. Czułem, jak spina mięśnie. Puściłem go.
- Rozluźnij się - nie pozwolę mu dojść. Nie teraz. Nagle się podniósł. Zdziwiłem się.

Teraz ja chciałem na trochę przejąć inicjatywę. Położyłem Himchana na łóżku i z rumieńcem złożyłem pocałunek na jego szyi, a następnie zjechałem do paska jego spodni. Odpiąłem go, a następnie rozpiąłem guzik spodni. Chciałem rozpiąć rozporek ręką, ale znalazłem lepsze rozwiązanie. Rozsunąłem go zębami, po czym zdjąłem spodnie Hima.

No proszę, chciał przejąć inicjatywę? Nie będę protestował. Ciekawiło mnie, co ma zamiar zrobić.

Co teraz mam zrobić? Musiałem chwilę się zastanowić. Pocałowałem chłopaka w usta, po czym mruknąłem mu do ucha, kolanem drażniąc jego męskość

Jęknąłem. Kurde, zaraz się na niego rzucę.
- Będziesz się ze mną bawić? - zapytałem z uśmiechem, dłońmi ściskając jego pośladki.

Uśmiechnąłem się pod nosem i przygryzłem płatek jego ucha, znowu go drażniąc. Paznokciami delikatnie drapnąłem go po klatce piersiowej.

Kolejny jęk wydobył się z moich ust. Trafiłeś w czuły punkt. Położyłem dłonie na jego biodrach i obaliłem go na łóżko. Teraz się Tobą zajmę skarbie. Pocałowałem go krótko, po czym oblizałem palec i delikatnie wsunąłem w jego wnętrze.

Rozszerzyłem trochę oczy, kiedy zdałem sobie sprawę, że znowu leżę pod Himchanem. Przygryzłem wargę czując jego palec. Na razie nie bolało, przynajmniej nie tak bardzo... Wygiąłem się lekko i przyciągnąłem go do pocałunku. 

Oddałem pocałunek, po czym nakazałem, by się położył. Poruszyłem palcem, a po chwili wsunąłem drugi palec.

Jęknąłem cicho i zacisnąłem dłonie na jego ramionach. Zamknąłem oczy i trochę napiąłem mięśnie. Musiałem się trochę rozluźnić, ale kiedy czułem palce w dupie to łatwe nie było, szczególnie, że zaraz miałem poczuć tam co innego.

Ruszałem palcami, dokładnie go rozciągając. Chciałem, aby jak najmniej go bolało. Trochę drżał.
- Nie bój się, będę delikatny - powiedziałem, całując go w czoło.

Starałem się rozluźnić, ale tak naprawdę byłem trochę przestraszony. W końcu to był mój pierwszy raz... Chciałem zaufać Himchanowi. Nabrałem w płuca sporo powietrza.

Wyjąłem palce i po chwili delikatnie w niego wszedłem. Spiął się jeszcze bardziej. Przytuliłem go, głaszcząc uspokajając po włosach. Nie ruszałem się, chciałem, żeby się przyzwyczaił.

Czułem ogromny ból. Zacisnąłem mocno oczy i przygryzłem wargę tak, że bolała. Ręce też mocniej zacisnąłem na kołdrze. Nie wiem ile czasu minęło, aż w końcu się przyzwyczaiłem, ale delikatnie poruszyłem biodrami dając znać chłopakowi, że już jest okej.

Powoli zacząłem się poruszać. Spokojnie, nie spieszy nam się. Jedną ręką złapałem dłoń Daehyuna. Chciałem go wesprzeć. Moje ruchy były delikatne i wolne.

Ścisnąłem mocno jego dłoń. Mimo, iż byłem w miarę przyzwyczajony... Bolało, ale z czasem powoli zaczęło przechodzić i zmieniać się w przyjemność.

- Jeżeli boli, to powiedz - wyszeptałem z troską. Nie chciałem, by bolało. Nachyliłem się i pocałowałem go w czoło.

- Jest okej...- powiedziałem ciężko oddychając. Jedną rękę zarzuciłem na jego szyję, gładząc ją palcami.

Po chwili trochę przyspieszyłem. Co jakiś czas zwiększałem tempo. Czułem, że długo już nie wytrzymam.

Jęki znowu się pojawiły. Każdy coraz bardziej dźwięczny i donośniejszy. Wiłem się pod jego dotykiem. Zacisnąłem palce na jego włosach.

Jeszcze chwila. Jęczałem coraz głośniej. Czułem ogromną rozkosz. Po chwili... doszedłem z krzykiem. Wyszedłem z chłopaka i opadłem na niego zmęczony.

Wydałem z siebie chyba najgłośniejszy jęk i oddychałem ciężko. Przytuliłem chłopaka do siebie z całej siły starając się uspokoić. Oblizałem usta.
-Kocham Cię- powiedziałem cicho.

Objąłem go delikatnie, układając jego głowę na moim torsie. Przykryłem nas kołdrą i zacząłem głaskać chłopaka po głowie.
- Ja Ciebie też - wyszeptałem. Po chwili jego oddech się uspokoił. Zasnął. Uśmiechnąłem się i już po chwili sam odpłynąłem.

Obudziłem się z bólem dolnej części ciała, ale nie żałowałem tego co zrobiliśmy. Dopiero po chwili zorientowałem się, że nadal leżymy w jednym łóżku nadzy. Zarumieniłem się lekko rozglądając się dookoła. Gdzie był YoungJae... Czy już był w pokoju?

Nawet nie wiem, która była godzina. Spałem spokojnie. Czułem się świetnie. Byłem szczęśliwi, że to wczoraj zrobiliśmy. Otworzyłem oczy dopiero wtedy, kiedy poczułem, że Dae się wierci. Spojrzałem na niego zaspanym wzrokiem, po czym uśmiechnąłem się i przytuliłem do siebie mocno, całując w policzek.
- Dzień dobry. 

- Dzień dobry- wyszeptałem i sam się uśmiechnąłem. Znowu położyłem głowę na jego torsie. Jeszcze chwilę chciałem tak poleżeć.

- Dobrze spałeś? - zapytałem z uśmiechem. Przytuliłem go bardziej, zaczynając się bawić jego włosami. 

- Yhm...- mruknąłem i podniosłem się trochę. Palcami zacząłem wodzić po jego policzku i szyi. Na prawdę był piękny.

Uśmiechnąłem się, nachylając się nad nim i całując te jego słodkie usta. Nie miałem najmniejszej ochoty wstawać.

Oddałem pocałunek, podpierając się jedną ręką, żeby nie upaść. Przysunęłem się trochę bliżej, tak, aby nam obydwu było wygodniej.

Całowaliśmy się dość długo. Powoli zaczęło brakować mi powietrza. Odsunąłem się na chwilę. 
- Kocham cię - wyszeptałem, tuląc go do siebie .

- Ja Ciebie też- odpowiedziałem z uśmiechem i wtuliłem się w niego mocno. Zamknąłem oczy i wsłuchiwałem się w bicie jego serca.

- Skarbie, trzeba wstać - powiedziałem cicho. Nie chciałem go puszczać, ale czułem się trochę nieświeżo.

- No wiem...- mruknąłem cicho i odsunąłem się od chłopaka. Powinienem się umyć po... Po tej nocy.

- Co powiesz na wspólną kąpiel? - zapytałem. Miałem nadzieję, że chłopak się zgodzi, bo nie chciałem się z nim rozstawać nawet na minutę.

Zarumieniłem się delikatnie i oblizałem usta. 
- Okej- wydukałem w końcu i się uśmiechnąłem.

Uśmiechnąłem się, po czym wstałem i ruszyłem na poszukiwania moich bokserek. Nie pójdę przecież przez pół korytarza z gołą dupą. W końcu je znalazłem i założyłem na siebie, czekając na Dae. 

Nie odkrywając się, szukałem swoich majtek wiercąc się w te i z powrotem po łożko, aż nagle je znalazłem. Uśmiechnąłem się jak głupi i założyłem je. Wstałem, a ból u podstawy kręgosłupa dał o sobie znać, ale dało się go znieść.

Podszedłem do niego i objąłem go w pasie.
- Bardzo boli? - zapytałem z troską.

- Nie, da się znieść- odpowiedziałem z uśmiechem. Nie chciałem, żeby się martwił. Przeciągnąłem się trochę i złapałem jego dłoń.

- No to dobrze - powiedziałem, ściskając jego dłoń. Obaj wyszliśmy z pokoju, kierując się do łazienki. W całym domu było podejrzanie cicho. Otworzyłem drzwi od owego pomieszczenia, przepuszczając Daehyuna pierwszego, po czym sam wszedłem za nim i zamknąłem drzwi na klucz. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu.

- Czy oni w ogóle są w domu...?- spytałem stając na środku łazienki. Patrzyłem jak Himchan zamyka drzwi i się uśmiechnąłem.

- Nie mam zielonego pojęcia. W tym momencie interesujesz mnie tylko ty - mówiąc to, objąłem go, namiętnie całując.

Mruknąłem, przysuwając się do niego bliżej. To było takie wspaniałe uczucie. Drapnąłem go lekko po plecach.

Czułem się wspaniale. Po chwili oderwałem się od niego, zdejmując majtki. Wlazłem pod prysznic i wystawiłem rękę w kierunku chłopaka.
- Chodź.

To ciało... Uśmiechnąłem się pod nosem i zmrużyłem delikatnie oczy. Sam zdjąłem swoje bokserki i podszedłem do chłopaka.

Przyciągnąłem go blisko siebie i odkręciłem ciepłą wodę. Po chwili wziąłem gąbkę, nalewając na nią żel i powolnymi ruchami zacząłem myć jego ciało.

Pozwoliłem mu, aby mnie mył, ale nie chciałem stać bezczynnie. Sam wziąłem na ręce trochę płynu i wodziłem nimi po jego ciele.

Czułem się nieziemsko, kiedy sunął dłońmi po moim torsie, plecach, ramionach. Zjechałem gąbką na jego pupę, delikatnie je myjąc. Nalałem na palec trochę płynu i wsunąłem go między pośladki chłopaka. Starałem się nie sprawić mu dodatkowego bólu, ale musiałem pozbyć się swojej spermy z jego ciała.

Jęknąłem, zamykając oczy. Palce zacisnąłem na jego ramionach, wbijając z nie przez przypadek swoje paznokcie. Czoło oparłem o jego klatkę piersiową.

- Spokojnie kochanie - powiedziałem, całując go w czubek głowy. - Wszystko okej? - zapytałem.

- Tak - powiedziałem cicho i rozluźniłem trochę uścisk. Bolało, ale musiałem wytrzymać.

- Widzę, że bardzo cię boli - przestałem. Nie mogę patrzeć, jak cierpi. Przytuliłem go mocno do siebie, jedną ręką głaszcząc do po głowie.

Dopiero teraz zauważyłem, że oddycham trochę szybciej. Oblizałem usta i zamknąłem na chwilę oczy. Ból podstawy kręgosłupa jak na razie nie ustawał.

Oddychałem szybko. Miałem nadzieję, że i tym razem moja metoda zadziała. Nachyliłem się i musnąłem jego wargi. Delikatnie, tak, aby się uspokoił.

Mruknąłem i wplotłem mokre palce w jego włosy. Uspokoiłem się bardzo szybko, chociaż i tak czułem ból.

Nagle ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Odsunąłem się od chłopaka.
- Czego?!
- Długo jeszcze kurde?! Siedzicie tam już ponad pół godziny!
- Spierdalaj Jong! - warknąłem i wróciłem do ust Dae.

Zaśmiałem się cicho i oddawałem pocałunki. W końcu nikt nie mógł nam przerwać.

Tak bardzo cieszyłem się, że zamknąłem drzwi na klucz. Nie mają jak nam przerwać. No.. chyba, że zadzwonią po ślusarza.

Zacząłem znowu go myć, a chwilę później, spłukałem nas obydwu wodą. Starałem się nie przerywać pocałunku.

Zaczęło mi się robić chłodno. 
- Kochanie, chodź już, bo robi się zimno - szepnąłem mu do ucha, delikatnie je całując. Wyszedłem z kabiny, łapiąc go za rękę, aby się nie wywrócił.

Poszedłem za Himchanem i obwinąłem się ręcznikiem. 
- Cholera.. Nie wziąłem ciuchów, mam nadzieję, że coś tu jest...- mruknąłem drapiąc się po głowie.

Wziąłem szlafrok z wieszaka i założyłem na siebie, po czym wyszedłem z łazienki. Musiałem coś zjeść, bo zaraz chyba umrę.

Znalazłem jakieś ciuchy i przeciągnąłem się. Wyszedłem z łazienki zaraz po Himchanie.

Zszedłem na dół i pod razu poszedłem do kuchni. Siedzieli tam wszyscy. Nie rozumiem, czemu byli tak cicho. Oni i cisza? Zdarzył się cud!

Poszedłem za nim. Byłem głodny. Kiedy zobaczyłem wszystkich zatrzymałem się w pól kroku.
- Co tu tak cicho? - zapytałem, po czym zacząłem sobie robić kawy. - Gdzie was wszystkich wczoraj wywiało?

- E..om... - odezwał się YoungJae - Ładnie wyglądaliście, leżąc razem w łóżku - zakasłał, a ja się zaczerwieniłem.

Zachłysnąłem się dopiero co zrobioną kawą. Zacząłem kaszleć. Kurwa, wiedziałem! 
- Eee tego… no… Jak tam wasza restauracja Bang? - zapytałem, chcąc zmienić temat.

- Dobrze  - powiedział Bang, wyszczerzając się szeroko i patrząc na naszą dwójkę. Poczułem się dziwnie. Przełknąłem ślinę i przeczesałem włosy, otwierając lodówkę, żeby się zasłonić.

- Pokaż się Dae!- krzyknął Jongup, a po chwili poczułem jak ktoś mnie cięgnie do tyłu. Szybko zakryłem twarz dłońmi. Byłem cały czerwony.

Nie powiem, zawstydziłem się trochę. Tak twardo spałem, że nie słyszałem, kiedy YoungJae wszedł do pokoju. Yhhhh, następnym razem zamknę drzwi!

- YoungJae...Zostaw mnie!- krzyknąłem.
- Niee..- zanucił, a po chwili ktoś zaczął odsuwać moje ręce od twarzy. 
- Jaki czerwony!- wykrzyknął JongUp, a ja odwróciłem głowę. Cholera jasna, teraz pewnie byłem jeszcze bardziej czerwony.
- YoungJae. Puść!- spróbowałem się wyrwać, ale chłopak mocno mnie trzymał, a Jongup odsuwał moje ręce, którymi próbowałem zakryć twarz. 
- Patrzcie jak uroczo - powiedział Jongup.

- Bardzo uroczo - powiedziałem, uśmiechając się do Daehyuna. Chciałem to jakoś obrócić w żart. Trudno, stało się.