środa, 29 maja 2013

B.A.P - rozdział 4

 Przepraszam, że tak długo nie było notki, ale po prostu nie miałam dostępu do laptopa -_-
 Mam nadzieję, że się nie gniewacie. Zapraszam do czytania :)


Przebudziłem się, ale nie wiedziałem o której godzinie. Na dworzu nadal było ciemno tak samo jak i w pokoju. Zauważyłem, że YoungJae już śpi w swoim łóżku. Podniosłem się do pozycji siedzącej, a po chwili poczułem, że muszę iść do łazienki. Przetarłem oczy í wstałem, idąc powolnym krokiem. Byłem zaspany, więc nie zwracałem praktycznie na nic uwagi. Ziewnąłem krótko i otworzyłem drzwi, wchodząc do łazienki, aby załatwić potrzebę.

Gdy przez szybę kabiny rozpoznałem sylwetkę Daehyuna, prawie się poślizgnąłem, przez co walnąłem się w kolano.
- Kurde! - krzyknąłem, łapiąc się za obolałe miejsce. Sięgnąłem ręcznik przez niedomkniętą kabinę i owinąłem się wokół bioder. Wyszedłem i zobaczyłem Dae.


Chciałem już zdjąć spodnie, kiedy usłyszałem głos. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem Himchana owiniętego ręcznikiem. Zrobiłem się cały czerwony, chociaż z znowu mogłem widzieć jego ciało. Już drugi raz wszedłem bez pukania... Szybko odwróciłem wzrok.
- Przepraszam...- wydukałem i skierowałem się w stronę wyjścia.


- Stój - powiedziałem i złapałem go za rękę. Nie wiem, czemu to zrobiłem. To był impuls. Podszedłem bliżej blondyna i delikatnie się do niego przytuliłem. Nie obchodziło mnie, że jestem mokry, miałem to gdzieś. Teraz wdychałem jego zapach.

Już trzymałem rękę na klamce, kiedy poczułem jak Himchan łapie mnie za rękę. Zdziwiłem się jeszcze bardziej, kiedy chłopak przytulił się do moich pleców. Świadomość, że hyung jest goły i ma tylko ręcznik sprwiła, że po moim ciele rozeszło się ciepło. Przełknąłem głośno ślinę i stałem w miejscu. Czy domyślił sie co o nim myślę?

Nie obchodziło mnie, co sobie o mnie pomyśli. Musiałem. Czułem potrzebę przytulenia się do niego. Był taki cieplutki.
- Zostań - wyszeptałem i przytuliłem się jeszcze bardziej.


Wzdrygnąłem się słysząc jego głos. Po chwili zdjąłem dłoń z klami, trzymając rękę luźno. Serce waliło mi niemiłosiernie. Dziwnie się czułem, kiedy przytulał mnie goły Himchan, ale nie chciałem przerywać tej chwili mówieniem takich rzeczy. Oblizałem usta i pozwalałem się przytulać, zamykając oczy. Pomimo okoliczności, to było takie przyjemne.

- Dae... ja... - chciałem mu to powiedzieć, ale nie dałem rady. Strach wziął nade mną górę. Bałem się cholernie, że to zmieni relacje między nami. Do tego nie mogłem dopuścić.

- Hm?- mruknąłem, czekając, aż chłopak jeszcze coś powie. Miałem ochotę odwrócić się do niego przodem, aby też go przytulić, ale kiedy był rozebrany, było to krępujące. Już teraz czułem się dziwnie. Otworzyłem oczy i przekręciłem głowę, aby przynajmniej trochę na niego spojrzeć.

- Nie, nic... Dzięki za dzisiaj - wymiękam. Chyba muszę się położyć. Puściłem chłopaka i uśmiechając się do niego, wyszedłem z łazienki. Wszedlem do swojego pokoju. Bang już spał. Szybko założyłem bokserki i jakąś koszulkę, po czym położyłem się spać. Pewnie i tak nie zasnę.


Przez dłuższy czas stałem w jednym miejscu. Już nawet potrzeba fizjologiczna poszła się walić. Po długim czasie w końcu powolnym krokiem wyszedłem z pomieszczenia. Teraz nie miałem ochoty spać. Musiałem coś zrobić, ale co? Przetarłem ręką twarz i przypomniałem sobie scenę z łazienki od razu się rumieniąc. Poklepałem się po policzkach i poszedłem do salonu. Pomyślałem, że włączę sobie jakiś film, więc kiedy to zrobiłem usiadłem na kanapie. Nawet nie oglądałem, tylko myślałem o Himchanie. Po jakimś czasie powieki same zaczęły opadać. Czy zawsze musiałem usypiać w takich dziwnych miejscach?

Nie spałem całą noc! Cholera, jestem ledwo żywy. Wstałem i poszedłem do kuchni, zrobić sobie śniadanie. Wlazłem do kuchni i w pierwszej kolejności zrobiłem kawy. Od razu przypomniał mi się incydent z moją ręką. Spojrzałem na bandaż i westchnąłem. W międzyczasie zrobiłem sobie kanapki i po chwili zalałem napój bogów. Usiadłem przy stole i zabrałem się za jedzenie. Po posiłku odstawiłem naczynia do zlewu i wszedłem do salonu. Na kanapie spał Dae. Podszedłem do niego i szturchnąłem go w ramie.
- Ej, młody.


Poczułem szturchnięcie i powoli otworzyłem zaspane oczy. Mruknąłem coś pod nosem i rozejrzałem się dookoła. No tak... Usnąłem w salonie... Pięknie. Przetarłem oczy, próbując wyostrzyć wzrok i dopiero po chwili zobaczyłem Himchana.
-Co jest?- spytałem, po chwili cicho ziewając. Chyba się nie wyspałem...


- Zaraz śniadanie - wymamrotałem i poszedłem zrobić jedzenie dla reszty. Znowu to czułem. Chciałem się przytulić. Robię się coraz słabszy. Cholera no... Dae, nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczysz...

Z ociąganiem usiadłem na kanapie i znowu przetarłem oczy. Dlaczego ja tu w ogóle spałem? A no tak oglądałem film po tym jak... Na to wspomnienie zarumieniłem się i schowałem na chwilę twarz w dłoniach. Wtedy było tak przyjemnie. Chciałbym, żeby znowu mnie przytulił...

- Śniadanie! - krzyknąłem, chcąc sprowadzić resztę Baby's. Najpierw przyszedł Daehyun. Kurde, nie patrz tak na mnie. Nie mogę się skupić, gdy mi się tak przyglądasz.

Kiedy usłyszałem krzyknięcie, powoli podniosłem się z kanapy i skierowałem do kuchni. Od razu zauważyłem Himchana, a nikogo nie było. Przez chwilę na niego patrzyłem, a potem usiadłem przy stole wlepiając wzrok w jedzenie. Kilka sekund później do kuchni wszedł Bang, obejmujący Zelo. Poczułem się jakoś dziwnie. Czemu ja nie mogłem tak mieć?

I jeszcze w dodatku ta scenka. No proszę was, nie katujcie mnie jeszcze bardziej. Czułem się do dupy. Po chwili wyszedłem z kuchni i poszedłem się ubrać. Gdy doprowadziłem się do stanu używalności, zszedłem na dól, ubrałem buty i wyszedłem do ogrodu. Musiałem się odstresować.

Zacząłem jeść, ale kiedy Himchan wyszedł zdziwiłem się. Chciałem pójść za nim, ale po co? Chwilę później do kuchni wszedł też YoungJae i JongUp. Patrzyli na siebie jakoś tak dziwnie, ale nie chciałem dociekać o co chodzi... Teraz przejmowałem się Himchanem, ale chyba powinienem dać mu trochę spokoju i sam trochę ochłonąć.

Nie mam już siły, to mnie wykańcza. To ukrywanie uczuć do ciebie, staje się coraz trudniejsze. Czułem coś mokrego na policzkach. Czy to łzy? Płakałem? Na pewno.

Czułem się dziwnie siedząc tak z pozostałą czwórką chłopaków, szczególnie, że Yongguk i Zelo odgrywali urocze scenki. Wstałem od stołu nie kończąc jedzenia i podziękowałem, po czym wyszedłem z pomieszczenia. Musiałem znaleźć Kima. Po pewnym czasie zobaczyłem go w ogrodzie, ale kiedy chciałem podejść bliżej, zobaczyłem na jego policzkach łzy. Ale dlaczego?... Przełknąłem ślinę i podszedłem bliżej.
- Hyung?...Czy coś się stało?


- Nie, wszytko okej... - wyszeptałem, ocierając łzy. Wstałem i po prostu się do niego przytuliłem. Potrzebowałem jego ciepła. Nic innego nie chcę. Chcę tylko, żeby przy mnie był. Byłbym wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

- Na pewno...?- spytałem cicho. Kiedy poczułem, jak chłopak znowu się do mnie przytula. Zdziwiłem się, ponieważ zdarzało się to coraz częściej. Po chwili sam go objąłem, opierając głowę na jego ramieniu.

- Tak sądzę... - wyszeptałem. - Ja po prostu... Jest coś, co mnie gryzie, ale nie zaprzątaj sobie tym głowy, dobrze? - powiedziałem i wtuliłem się w niego. - Dziękuję, że jesteś - szepnąłem mu do ucha, puściłem go i wszedłem do domu.

Znowu poczułem to dziwne uczucie, które kazało mi przez długi czas stać w miejscu. Dopiero po jakimś czasie sam wróciłem do mieszkania. Coś go gryzło? Ale co? Jak miałem sobie nie zaprzątać tym głowy? Westchnąłem i przeczesałem włosy, siadając na kanapie.

Kurde, chyba muszę się komuś wyżalić. Jak na zawołanie, do pokoju wszedł Bang.
- Co tam Himchan?
- Możemy pogadać? - w tamtej chwili byłem już naprawdę zdesperowany.


W tym momencie nie miałem ochoty na robienie czegokolwiek. Po prostu siedziałem z głową odchyloną do tyłu i patrzyłem w sufit.
- Co jest?- usłyszałem głos YoungJae i spojrzałem w jego stronę.
-Nic- uśmiechnąłem się. Mimo, iż był najbliższą mi osobą w zespole, nie chciałem z nim o tym rozmawiać. Wiedziałem, że zrozumie.
- Wiesz, jak będziesz chciał pogadać to daj znać- powiedział i położył mi rękę na ramieniu, wychodząc z salonu, a ja znowu wróciłem do poprzedniej pozycji.


- Wow, od dawna? - zapytał zaskoczony lider.
- No od dłuższego czasu. Ale ostatnie wydarzenia... To kino i w ogóle... Coraz trudniej mi to ukrywać. To mnie przerasta.
- Ej, nie załamuj się. Będzie dobrze.


Wyjąłem z kieszeni telefon i sprawdziłem godzinę. Czy czas musiał tak wolno płynąć? Chociaż wydawało mi się, że tak jest tylko dzisiaj. Po kolejnych kilku minutach siedzenia zacząłem wspominać wczorajszy wypad do kina, uśmiechając się przy tym.

- Dzięki za rozmowę.
- Nie ma sprawy. To trzymaj się - powiedział i wyszedł z pokoju. Wziąłem głęboki wdech i zszedłem na dół. Wiedziałem, że go tam spotkam.
- Masz chwilę? Chciałbym z tobą porozmawiać - zapytałem nieśmiało.


Zastanawiałem się czemu siedziałem bez celu? Czemu nic nie robiłem, kiedy usłyszałem głos Kim'a. Odwróciłem głowę w jego stronę.
- Em... Jasne- wydukałem i usiadłem normalnie, cały czas na niego patrząc.


Usiadłem obok blondyna, oddychając ciężko.
- Ja... Po prostu nie mogę już dłużej... Nie wiem, co sobie o mnie pomyślisz... Bo... - bełkotałem bez sensu przed dobre kilka minut. W końcu to powiedziałem. - Podobasz mi się...



czwartek, 9 maja 2013

B.A.P - rozdział 3

 Diru - Himchan
Ookami - Daehyun


- Uważam, że są uroczy. To jak Yongguk zachowuje się wobec Zelo, jak się nim opiekuje, naprawdę mi imponuje. Życzę im jak najlepiej - powiedziałem. - A tak właściwie, dlaczego pytasz? - zapytałem z uśmiechem, nadal skupiając się na drodze.

- Tak jakoś... - powiedziałem. Przynajmniej teraz wiedziałem, że to toleruje. Zacząłem się zastanawiać co by sobie pomyślał, gdybym mu powiedział o tym, ze nie jest dla mnie zwykłym kolega czy przyjacielem.

- Rozumiem - poczułem się, jakby chciał się dowiedzieć czegoś przez to pytanie. Dae bardzo mi się podobał. Chciałem mu powiedzieć o tym, co czuję, ale boję się, że mnie odrzuci i przestanie się do mnie odzywać. Bałem się, że będzie czuł obrzydzenie.

Spojrzałem na niego, a kiedy dojechaliśmy na miejsce, wysiadłem z samochodu, czekając na Himchana. Schowałem ręce do kieszeni kurtki i bardziej schowałem twarz w szaliku. Dlaczego byłem takim zmarzluchem?


Weszliśmy do środka. Podeszliśmy do kasy i odebraliśmy swoje bilety, po czym skierowaliśmy się w stronę sali. Nadal dręczyło mnie to, dlaczego chłopak zapytał o Banga i Zelo. Chyba nie usiedzę spokojnie w tym kinie. Weszliśmy do sali i usiedliśmy na swoich miejscach, nie odzywając się do siebie.

- Pamiętasz, jaki miał być gatunek tego filmu?- spytałem opierając się wygodnie o krzesło. Na sali było całkiem mało osób, przez co bylem trochę skrepowany. W końcu siedziałem sam obok Himchana bo w naszym rzędzie nikogo nie było.
- Chyba horror - wydukałem. Trochę się denerwowałem. W końcu byliśmy prawie sami. Na sali łącznie z nami było może... 5 osób? Masakra.. Czułem jak jeździ mi w brzuchu ze zdenerwowania. Zaraz tu zejdę.

- Aha...- wydukałem. Nie wiedziałem czego, miałem się spodziewać po tym filmie. Czasami bałem się takich filmów, a czasami mnie nudziły. Na pewno nie zamierzałem tulić się do Himchana, jak w jakiś tanich romansidłach. W końcu to byłoby dziwne.

Dae wyglądał jakby się trochę przeraził. Albo tylko mi się wydawało. Film w końcu się zaczął. Na początku nuda... Jedna Wielka Nuda! Mogłem się tego spodziewać. Horrory zawsze albo mnie nudziły albo śmieszyły. Akurat koleś wyrywał wnętrzności jakiejś laski. Haha, dobre.

Oglądałem film, ale czasami na prawdę się go bałem. Nie zamierzałem jednak tego pokazywać. Jakim cudem... Przecież wiedziałem, że to wszystko film, nic nie jest prawdziwe, a do tego był całkiem nudny... Oblizałem usta i zerknąłem na Himchana. Oglądał film opierając twarz na dłoni. Chyba mu się nudziło.

Zaraz się tu zanudzę. Nigdy nie widziałem tak nudnego filmu. Masakra... A Dae? Mimo że starał się nie pokazywać strachy, to chwilami było widać jak drżał. Miałem ochotę go przytulić, ale to by było dziwne. Ehhh... Niech ten film się już skończy.


Gdy film się skończył odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na Himchana. Był strasznie znudzony. Zrobiło mi się trochę źle z tym faktem. Czy wypady ze mną były, aż tak nudne?
- Było, aż tak nudno?- spytałem chłopaka.


- Po prostu film był nudny. Ale możemy jeszcze jakoś uratować ten dzień. Chciałbyś jeszcze gdzieś pójść? - zapytałem, uśmiechając się. Nie chciało mi się jeszcze wracać do domu. W końcu byłem z nim sam, więc trzeba to jakoś wykorzystać.

- Możemy gdzieś pójść- powiedziałem uśmiechają się do niego i wstałem z miejsca- Ale Ty wybierasz- rzuciłem szybko i zaśmiałem się.

- Co powiesz na lodziarnie? - zapytałem. Musiałem zjeść coś zimnego, bo chyba zaraz wybuchnę z tego stresu. Uspokój się Himchan, wszystko jest w porządku.

Pomyślałem chwilę. Czy nie będzie mi wtedy zimno? Nie... Nie mogło. Przynajmniej teraz było mi gorąco, a byłem zmarzluchem. To jak Kim na mnie wpływał było trochę denerwujące.
- Może być- powiedziałem- wezmę sobie czekoladowe i waniliowe- wyznałem- A Ty hyung?


- Jeszcze nie wiem - zaśmiałem się. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do tej lodziarni. Zamówiliśmy desery i usiedliśmy przy stoliku, oddalonym od reszty. Dae się trząsł, to było widać. Zdjąłem swoją bluzę, wstałem i zarzuciłem mu ją na ramiona, po czym wróciłem na swoje miejsce.
- Widzę, że ci zimno.


Siedziałem i musiałem przyznać, że zrobiło mi się trochę chłodno, ale nic nie mówiłem. Po chwili poczułem coś na ramionach i zdziwiony obejrzałem się dookoła. Miałem teraz na sobie bluzę Himchana.
-Nie...- spróbowałem zaprzeczyć, ale bluza dawała takie przyjemne ciepło i tak ładnie pachniała Himchanem- Dziękuję- powiedziałem nieśmiało się uśmiechając.


Tak słodko wyglądał, gdy się rumienił. I jeszcze w za dużej na niego bluzie. Boże, chciałbym go teraz przytulić, ale wiem, że nie mogę. Szlak by to!

Kiedy zjedliśmy lody i wyszliśmy z lodziarni, owiało mnie chłodne powietrze. Niby to było coś zwykłego, ale po tym filmie czułem się dziwnie. Wzdrygnąłem się i rozejrzałem dookoła, ale nic nie było widać. Do samochodu mieliśmy trochę drogi. Wszędzie naokoło było ciemno. Przełknąłem ślinę i spojrzałem na Himchana. Wiedziałem, że to o co teraz się zapytam będzie dziwne, ale musiałem. Za bardzo byłem przestraszony, a to był przecież tylko durny film.
- Himchan- hyung, mam pytanie- zawahałem się- mogę się do Ciebie przytulić? Bo tak jakoś...- zatrząsłem się- jest tu ciemno i w ogóle...


- No chodź tu - zaśmiałem się i zgarnąłem go w swoje ramiona. Był takie przestraszony. - Nie bój się, nic ci nie grozi - powiedziałem spokojnym głosem, głaszcząc go po głowie.

Od razu zrobiło mi się lepiej, a do tego ciepło bijące od chłopaka jeszcze bardziej mnie ogrzewało. Czułem łaskotanie w brzuchu i nic nie mogłem z tym zrobić. Ponownie oblizałem usta i szedłem dalej blisko Himchana. To było takie miłe, że hyung się zgodził.

Nie musiał mnie nawet pytać. To było oczywiste, że się zgodzę. No ale on o tym nie wiedział. W końcu dotarliśmy do samochodu. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy w kierunku domu. Cały czas skupiałem się na drodze. Kiedy spojrzałem na chłopaka, spostrzegłem, że zasnął. Musiał być bardzo zmęczony. Gdy byliśmy już pod domem, wziąłem Daehyuna na ręce i zaniosłem go do jego pokoju. Położyłem go na łóżku i przykryłem kołdrą. Cały czas też przytulał się do mojej bluzy, jakby trzymał w rękach pluszowego misia. Nachyliłem się nad nim i złożyłem delikatny pocałunek na jego czole.
- Słodkich snów - szepnąłem i z uśmiechem wyszedłem z pokoju.


Po jakimś czasie drogi zaczęło mi się nudzić, a oczy same się zamykały. W końcu zasnąłem. Przebudziłem się kiedy poczułem, że ktoś mnie gdzieś niesie, ale nie otwierałem oczu, czując, że ściskam coś miękkiego. To chyba była bluza Himchana... Tak, pachniała jak on. Po kilku chwilach poczułem jak osoba kładzie mnie na łóżko, a później poczułem miękkie wargi na swoim czole i usłyszałem słowa. To był głos Himchana. Zdziwiłem się, serce zabiło szybciej, a w brzuchu jakby zaczęły latać ptaki. Nadal nie otwierałem oczu, a kiedy drzwi się zamknęły skuliłem się i mocniej ścisnąłem bluzę, uśmiechając się. Po chwili jednak ponownie zasnąłem.

Wszedłem do swojego pokoju i opadłem na łóżko. To był wspaniały dzień. Po chwili podniosłem się i poszedłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. W tym momencie wszystko ze mnie zeszło. Odkręciłem zimną wodę i rozkoszowałem się jej chłodem. Nagle usłyszałem, jak ktoś wchodzi do łazienki.

wtorek, 7 maja 2013

B.A.P - rozdział 2

No to mamy drugi rozdział. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ta historia.

Diru - Himchan
Daehyun - Ookami 



Kiedy się obudziłem, przeciągnąłem się w łóżku. Naprawdę zasnąłem? Westchnąłem. Usiadłem przecierając oczy i ziewnąłem krótko, a po chwili zaspanymi oczami zauważyłem sernik i karteczkę. Przeczytałem ją i uśmiechnąłem się, widząc co jest na niej napisane. Wziąłem do jednej reki łyżeczkę, a do drugiej talerzyk i powoli zacząłem jeść rozkoszując sie smakiem. Kiedy skończyłem od razu skierowałem się w stronę kuchni, a potem w poszukiwaniu Himchana, aby mu podziękować.

Właśnie stałem w ręczniku przed szafą i zastanawiałem się, w co się ubrać. Wtem do mojego pokoju wszedł Dae. Spojrzałem zaskoczony w stronę drzwi. Dopiero po chwili ogarnąłem, że stoję przed Daehyunem, w samym ręczniku, z bokserkami w dłoni. 

Zrobiłem się cały czerwony, wydukałem przeprosiny i zamknąłem drzwi. Właśnie widziałem trochę ciała Himchana. Pięknego ciała. Przełknąłem ślinę i potrząsnąłem głową, próbując wygonić  z niej niektóre myśli. Po chwili stania pod drzwiami poszedłem do salonu siadając przed telewizorem, którego i tak nie włączyłem. Zastanawiałem się, gdzie reszta zespołu. A co do zobaczenia prawie gołego hyunga... mógłbym nauczyć się pukać...

Zrobiło mi się gorąco. Usiadłem pod ścianą i próbowałem się uspokoić. Co to było? Masakra. Podniosłem się i wygrzebałem z szafy jakąś koszule i jeansy. Zdjąłem ręcznik, zakładając bokserki i resztę garderoby na siebie. Po chwili zszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie obok blondyna.
- Czemu wybiegłeś jak oparzony? - zapytałem spokojnie, czekając na odpowiedź.


-Przepraszam, powinienem pukać- wydukałem i skrzywiłem się lekko. W końcu każdy potrzebował trochę prywatności, nie? Podrapałem się nerwowo po głowie i spojrzałem na chłopaka - Dziękuję za sernik- powiedziałem w końcu i uśmiechnąłem się do niego nieśmiało.


- W porządku, nic się nie stało - uśmiechnąłem się do niego. - I nie ma za co - powiedziałem i poszedłem zrobić kawy. Chyba się uzależniłem. - Chcesz coś do picia? - krzyknąłem z kuchni i nalałem wody do czajnika.

- Herbatę- powiedziałem idąc za nim - Hyung, gdzie jest reszta? - spytałem opierając się o blat, przyglądając mu się, ale szybko odwróciłem wzrok przypominając sobie jego ciało pod koszulką. Teraz po prostu patrzyłem na swoje nogi wyczekując odpowiedzi.

- Nie mam pojęcia - powiedziałem. Po chwili woda zaczęła się gotować. Wziąłem czajnik do ręki i zacząłem zalewać kubki. Niestety coś musiało pójść nie tak. Przypadkowo wylałem sobie wrzątek na dłoń. Syknąłem z bólu, klnąc siarczyście.

Kiedy zauważyłem, że chłopak się poparzył rozszerzyłem szeroko oczy.
- Cholera... Hyung weź pod zimna wodę! - zarządziłem, a sam wybiegłem z kuchni po chwili wracając do niej z maścią na poparzenia i bandażem, chociaż szukanie tego trochę mi zajęło, bo rzadko kiedy ktoś tego używał - Daj rękę.. - powiedziałem cicho, przełykając ślinę.


Bolało, i to cholernie. Gdy Dae chwycił moją rękę, ponownie syknąłem. Czekałem, aż chłopak zabandażuje mi dłoń. Ale zaraz... On trzyma mnie za rękę? Matko Boska. Z jednej strony nie chciałem, żeby mnie puszczał, ale z drugiej... Kurde, to uczucie nie chce odejść. Głupie motyle, precz z mojego brzucha!
- Dziękuję - powiedziałem, kiedy blondyn skończył.


- Zrobię ci tę kawę, a ty idź usiądź - wydukałem i zacząłem ścierać rozlaną wodę. Oblizałem usta, tak jak to miałem w nawyku i po chwili zalałem Himchanowi kawę. Trochę źle było mi z tym, że chłopak się poparzył, a do tego wtedy się przestraszyłem. Kiedy chwilę wcześniej trzymałem jego dłoń czułem się tak miło, a jego dłonie były takie gładkie...

- No dobrze - powiedziałem i poszedłem usiąść do salonu. Kurde, niezdara ze mnie. Ale przez to, że rozlałem te wodę, mogłem potrzymać go przez chwilę za rękę. To było takie przyjemne. Jesteś tak blisko, a jednak tak daleko Jung. Nagle do domu weszli Bang z Zelo. Kiedy przyszli do salonu, od razu się zaczęło.
- Jezu Hyung, co ci się stało?! - zapytał Zelo z przerażeniem w oczach.


Przez chwilę stałem w kuchni patrząc się w swoje odbicie w kawie. Uśmiechnąłem się delikatnie i podniosłem kubek kierując się w stronę salonu. Miałem ochotę spędzić trochę czasu z Himchanem, ale kiedy tylko wszedłem do pomieszczenia zobaczyłem Banga i Zelo, wypytujących co się stało. Na chwilę uśmiech znikł z mojej twarzy, a po chwili znowu się pojawił. Powolnym krokiem podszedłem do Him'a i postawiłem mu kawę na stoliku, po drodze uważając aby jej nie rozlać.

- Dziękuję Dae - powiedziałem z uśmiechem. - A co do tego... - wskazałem na dłoń. - ...wylałem wrzątek, jak robiłem kawę. To nic takiego - wyjaśniłem, po czym wziąłem kubek do ręki i upiłem łyk. Ahh, idealna. Jak taki napój, może tak człowieka uspokoić? Kurde, chciałem być sam z Dae, ale ta dwójka musiała się przyczłapać. Jednak po chwili opuścili salon, co mnie bardzo ucieszyło.

- Nic takiego? - mruknąłem cicho pod nosem, marszcząc brwi i usiadłem obok Himchana, przez chwilę się na niego patrząc, a później oparłem się o siedzenie, odchylając głowę do tyłu i patrząc na to co jest za mną. Nic ciekawego... wróciłem do normalnej pozycji.

- To tylko poparzenie. Za parę dni się zagoi - uśmiechnąłem się do niego, po czym poczochrałem mu włosy. - Spokojnie, to naprawdę nic - jakie on ma mięciutkie włosy. Takie delikatne i puszyste. Chciałbym ich tak dotykać codziennie.

- Mam nadzieje - powiedziałem z uśmiechem. Kiedy Himchan poczochrał mi włosy poczułem się jakoś tak fajnie. Łaskotało mnie w brzuchu, a do tego miałem ochotę cały czas się uśmiechać. No chyba coś ze mną było nie tak...

Kochałem, gdy się uśmiechał. Wiem, że się powtarzam, ale wygląda przy tym tak uroczo. Aż chce się takiego przytulić. Himchan, uspokój się! Panuj nad sobą. W takich chwilach zazdroszczę Bangowi. Może przytulać maknae cały czas, bez skrępowania. Jakie to życie jest niesprawiedliwe.

Co miałem robić? O czym z nim porozmawiać? Chciałem jakoś spędzić z nim czas, ale nie miałem kompletnie żadnego pomysłu w jaki sposób. Westchnąłem i spojrzałem na Himchana. - Hyung, może coś obejrzymy, albo w coś pogramy?- spytałem o pierwsze co przyszło mi do głowy.

- W porządku. A co chcesz obejrzeć? - zapytałem. Jakoś nie miałem pomysłu, co moglibyśmy włączyć. Ale podobała mi się ta idea. W końcu mogliśmy zrobić coś razem. Spojrzałem na chłopaka, czekając na odpowiedź.

- Nie mam pojęcia  - powiedziałem krzywiąc się lekko, a po chwili wysunąłem do przodu jedna wargę zastanawiając się nad filmem. Nie miałem pojęcia co chce obejrzeć... - Hyung, może ty wybierz- zaśmiałem się cicho.

 - To może wyjdziemy do kina? W domu jest za dużo filmów i nigdy nic nie wybierzemy. Co ty na to? - zapytałem. Podobało mi się to. Tylko ja i Dae. Nikogo więcej. Wstałem po laptopa i wyszukałem repertuar. - Wybierz sobie coś.


- Możemy iść - uśmiechnąłem się. - Niech będzie to - wskazałem palcem na jakiś film. Nie wiedziałem o czym jest, ale teraz liczyło się to, ze mogę iść tam z Himchanem i nie będę musiał myśleć o tym, ze ktoś może nam przerwać ...ale co przerwać? Wspólne spędzanie czasu! Musze się ogarnąć...

Cieszyłem się jak głupi, że chłopak się zgodził. Oczywiście idziemy tak jako kuple. Znaczy pewnie on tak uważa. Fajnie by było, gdybyśmy poszli tam nie tylko jako koledzy.
- Okej, może być - wziąłem laptopa na kolana i zamówiłem nam bilety.


- Na która mamy tam być? - spytałem zaglądając mu przez ramie na ekran. Byłem szczęśliwy, ze w końcu wyjdziemy gdzieś razem. Dawno nie było takiej okazji. Zastanawiało mnie co Himchan myśli o tym wypadzie. Chciałem jak najmilej spędzić wolny czas.

- Na dwudziestą mamy seans - powiedziałem. Specjalnie wybrałem taki późniejszy, żeby była lepsza atmosfera. Którą mamy teraz? Osiemnasta... Trzeba chyba się zacząć powoli szykować. Taa, minusy mieszkania na obrzeżach.


- Oookej.. To ja idę się szykować- uśmiechnąłem się i niemalże pobiegłem do swojego pokoju. Wybrałem jakieś lepsze ciuchy i założyłem je, po czym schowałem do kieszeni telefon, dokumenty i portfel. Wziąłem jeszcze szalik, który był nieodłączna częścią mojego stroju i wróciłem do salonu siadając na kanapie, wcześniej zakładając skórzaną kurtkę. Zdziwiłem się, ze wybierane stroju i reszta zajęły mi około 40 minut...


Również poszedłem się przebrać. Wziąłem potrzebne rzeczy i zszedłem na dół. Dae już na mnie czekał.
- Możemy jechać - powiedziałem z uśmiechem. Otworzyłem drzwi i przepuściłem blondyna przodem. I albo mi się przewidziało, albo Dae się zarumienił na ten gest. To pewnie moja wyobraźnia płata mi figle.


Wstałem i z uśmiechem podszedłem do drzwi, a kiedy Hyung otworzył przede mną drzwi poczułem ciepło na twarzy. Na szczęście po chwili moją twarz oplotło chłodne powietrze. Owinąłem sie bardziej szalikiem i czekałem, aż starszy zamknie drzwi.

Zamknąłem drzwi i poszedłem z chłopakiem do samochodu. Wsiedliśmy do środka i po chwili jechaliśmy do centrum. Zapadła jakaś taka niezręczna cisza. Nie lubię tego. Znamy sie tak długo, a ja chwilami nie mogę przy nim wydusić ani jednego słowa.


Bawiłem się swoimi palcami. Tak jakoś dziwnie było siedzieć w samochodzie z samym Himchanem. Schowałem trochę twarzy w szaliku i uśmiechnąłem się sam do siebie. Nagle wpadłem na pewien pomysł. Musiałem go o coś zapytać. -Hyung... co myślisz o Bangu i Zelo, no wiesz, jako o parze?- spytałem.

Za jakiekolwiek błędy przepraszamy, bo nadal brak bety :)

sobota, 4 maja 2013

B.A.P - Rozdział 1

Tak więc, oto pierwszy rozdział zapowiedzianego opowiadania. Tak jak Ookami wspominała, idzie się porzygać od tej słodyczy. Za błędy przepraszam, nie mamy bety.
Przypomnę:
Himchan - Diru
Daehyun - Ookami

Kolorki powinny odpowiadać kolorom Matoki chłopaków. Kolor Dae jest jaki jest, bo białego nie widać :D Także zapraszam do czytania.


-Zamknij się! Wcale nie jestem głośną osobą!- krzyknąłem do JongUpa i zaśmiałem się-Ale Ty za to jesteś dziwnym człowiekiem. Ciągle się uśmiechasz!- powiedziałem głośno. Znowu toczyliśmy z Moon'em bezsensowną kłótnie, która tylko rozśmieszała wszystkich wokół tak samo jak nas. Sam już nie wytrzymywałem ze śmiechu. Byliśmy głupi. Po chwili śmiania się spojrzałem na Himchana, który aktualnie trzymał kubek z kawą i czytał jakąś gazetę uśmiechając się pod nosem kiedy słyszał to wszytko. Lubiłem jego uśmiech, w ogóle lubiłem Kim'a...

Bawiła mnie ta scenka. Daehyun był zabawny. Lubię go... Nawet bardzo. Ale on na pewno nic do mnie nie czuje. W ogóle nawet nie wiem, czy jest gejem. Chwile z nim naprawdę sprawiają mi wiele radości. Kiedy się uśmiecha, robi mi się cieplej na sercu. Dlaczego ten uśmiech nie może być tylko mój?

- Hyuuuung - zanuciłem i podszedłem do Himchana siadając na podłodze przed nim - Co tak siedzisz sam i czytasz jakąś gazetę? - spytałem i bez pytania wziąłem od niego kawę upijając łyk, a po chwili się skrzywiłem - Fuj... gorzka... - na mojej twarzy pojawiały się różne grymasy, jakby miały one pomóc mi pozbyć się tego wstrętnego smaku.

Był taki słodki z tą skrzywioną miną. Wyglądał teraz jak takie małe dziecko. Lubił się bawić i rozśmieszać wszystkich dookoła. Taki nasz zespołowy komik.
- Aż takie niedobre? - zaśmiałem się. Chłopak nadal próbował pozbyć się smaku mojej kawy. Gorzka - moja ulubiona. Ma taki wyrazisty smak


- Jak ty możesz to pić hyung?- spytałem oddając mu kubek. Spojrzałem na jego twarz i się uśmiechnąłem. Na prawdę był przystojny... Ciekawiło mnie co Himchan o mnie myśli, kim dla niego jestem, chociaż na 90% byłem pewny, ze zwykłym kumplem z zespołu. Cóż... przynajmniej ze mną rozmawiał. To sie liczyło.

- Normalnie, dobra jest - powiedziałem, uśmiechając się. Uroczy jesteś, wiesz? Co ja bym dał, żeby powiedzieć ci to wprost. Ciekawe, co o mnie myślisz.. Pewnie widzisz mnie jako kolegę, w najlepszym przypadku przyjaciela, prawda? Powinienem się cieszyć, dobre i to.

- Wolałbym posłodzoną - zaśmiałem się i podniosłem się tak, że teraz kucałem i opierałem brodę o kolana hyunga, przyglądając mu się dokładnie z wielkim uśmiechem na twarzy, a chwile później podniosłem się, kiedy zaburczało mi w brzuchu-Jestem głodny, chcesz też coś? - spytałem poprawiając koszulkę.
 
- Nie, dziękuję - odpowiedziałem ciepło i powróciłem do picia kawy. Dlaczego poczułem dziwne mrowienie w brzuchu, kiedy tak się na mnie patrzył? To zaczyna mnie dręczyć. Czuję to coraz częściej. Kurde, zaczynam świrować. Muszę iść do psychiatry.

- No dobra... - powiedziałem cicho i ruszyłem do kuchni. Od razu otworzyłem lodówkę zastanawiając sie co zjeść, aż w końcu mój wybór padł na mleko z płatkami. W końcu nie chciało mi sie przygotowywać teraz nic innego. Po prostu byłem leniwy. Zaśmiałem sie sam do siebie i juz po chwili siedziałem przy stole, jedząc. Kochałem smak czekoladowych kuleczek. W pewnym momencie zacząłem myśleć o Himchanie... Czemu nawet w takim momencie wkradł się do moich myśli?

Chłopak poszedł do kuchni. Wiedziałem, że zrobi płatki, jest taki przewidywalny. Kupisz mu czekoladowe kulki, a wielbi cię do końca życia. Dlaczego siedzi mi w głowie? Rano, w południe, wieczorem, w nocy. Ciągle! Dwadzieścia cztery na dobę! Co się ze mną dzieje do cholery?!

Po jakimś czasie kiedy zjadłem to co miałem w misce przypomniałem sobie, że w lodówce powinien być mój ukochany sernik. Z uśmiechem wstałem i podszedłem do lodówki szczęśliwy, że za chwilę zjem swoje ciasto, ale się zawiodłem. - KTO ZJADŁ MÓJ SERNIK?! - wydarłem się na cały dom, nerwowo przeszukując lodówkę, ale nie znalazłem tego czego szukałem.

Nagle usłyszałem krzyk z kuchni. Wstałem i poszedłem w tamtym kierunku. Przy lodówce stał zrozpaczony Dae, który nie znalazł swojego ukochanego sernika.
- Dlaczego tak krzyczysz? To tylko ciasto - powiedziałem. Blondyn spojrzał na mnie z miną, jakby chciał zabić mnie za to stwierdzenie. - Ehh.. Nie denerwuj się. Pójdę i kupię ci ten sernik.


- To nie jest "tylko sernik" - burknąłem, a kiedy hyung powiedział, że pójdzie mi kupić drugi, od razu sie szeroko uśmiechnąłem i podszedłem do niego, przytulając go - Dziękuję, jesteś moim bogiem - powiedziałem i zaśmiałem się. Dopiero po chwili poczułem się dziwnie wiedząc, że się do niego przytuliłem.


Jeszcze chyba do mnie nie dotarło, co chłopak zrobił. Znowu miałem to uczucie. Objąłem delikatnie chłopaka, klepiąc go po plecach.
- To nic takiego - wymamrotałem we włosy chłopaka. Tak ślicznie pachniały. - To ja idę do tego sklepu, bo w końcu go zamkną - powiedziałem i poszedłem się ubrać. Szybko wciągnąłem buty i zarzuciłem bluzę, po czym szybkim krokiem wyszedłem z domu.


Czułem się tak miło, a mrowienie nie ustawało. Nie chciałem, aby się odsuwał, ale po chwili to zrobił i wyszedł z mieszkania. Westchnąłem i ruszyłem do swojego pokoju, aby tam poczekać na mój sernik i... na Himchana. Uśmiechnąłem się pod nosem wspominając sytuację z kuchni i położyłem się n łóżko, włączając jakąś grę w telefonie.


Musiałem szybko wyjść. To było takie przyjemne. Nie chciałem go puszczać, ale długo bym nie wytrzymał. W końcu dotarłem do sklepu. Z początku myślałem, że nie ma tego sernika. Byłby krzyk i płacz. Ale dostrzegłem ostatni samotny kawałek wciśnięty w róg. Poprosiłem sprzedawczynię, zapłaciłem i już po chwili wracałem z ciastem do domu. Wszedłem i od razu poszedłem nałożyć ciacho na talerzyk. Wziąłem łyżeczkę i wlazłem na górę. Delikatnie zapukałem do drzwi i po chwili wszedłem do środka. Na łóżku spał Daehyun z telefonem w ręku. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Postawiłem talerzyk na stoliczek i zacząłem szukać jakiejś karteczki. Gdy w końcu ją znalazłem, napisałem na niej "smacznego", położyłem koło talerza i po cichu wyszedłem z pokoju.





Jeżeli rażą Was te kolorki, to nie będę ich dawała. Ale moim zdaniem tak jest przejrzyściej. A muszę jakieś dać, ponieważ będą jeszcze między wierszami inne pairingi. Mam nadzieję, że się podobało :D

piątek, 3 maja 2013

Zapowiedź- nowe opwiadanie, czyli rzyganie tęczą.

   Zaczęłyśmy z Diru pisać nowe opowiadanie, tym razem o członkach z zespołu B.A.P. Będzie o jakże pięknym podkochiwaniu się w sobie z czego żaden nie będzie o tym wiedział. Jak potoczą się ich losy? To wszystko już niedługo. Pragnę ostrzec, że opowiadanko będzie pisane w pierszych osobach, więc tak trochę odmiennie.
Diru-Himchan
Ookami- Daehyun
Będzie urocze i słodziutkie, aż do porzygu, więc jeśli takich nie lubicie to po prostu was ostrzegam, keke. Fluff pełną parą.
My osobiście przy pisaniu tego mamy sporo zabawy, bólu brzucha od emocji i w ogóle... cud, miód i orzeszki.
Czekajcie cierpliwie. (Czuję, że po pisaniu tego będę musiała odreagować i napisać coś bardziej brutalnego bo nie wytrzymam...cieszcie się narody xdd)